Wybory 2020. Kacprzak: "Teraz przed Rafałem Trzaskowskim znacznie trudniejsze zadanie" [OPINIA]
Rafał Trzaskowski wykorzystał szanse jakie się mu nadarzyły. Mimo, że do tej pory niczym nie zaskoczył, to i tak w krótkim czasie przekonał wielu Polaków, że to on ma największe szanse na pokonanie Andrzeja Dudy w wyścigu o Pałac Prezydencki. Jak do tego doszło?
Szybko rosnące poparcie i mobilizacja przy zbieraniu podpisów pod jego kandydaturą to sukces samego Trzaskowskiego. Ale pomogli mu w tym mocno również kontrkandydaci, którzy jego start w powtórzonym wyścigu prezydenckim mocno przespali. A także zwolennicy obozu Zjednoczonej Prawicy, którzy akurat dzień po wkroczeniu Trzaskowskiego do gry rozpętali burzę wokół radiowej Trójki - dając, zwłaszcza wielkomiejskiemu elektoratowi, dodatkowy argument, że trzeba się "bić o Polskę" (jak swoje działania zapowiedział dzień wcześniej na konferencji inaugurującej Trzaskowski).
Wybory 2020. Oczekiwana zmiana miejsc
Sam Rafał Trzaskowski wkroczył do gry wyborczej nagle, choć trudno powiedzieć, że niespodziewanie. A i tak wielu zachowywało się tak, jakby ich zaskoczył. Gdy inni zastanawiali się jak ułożyć sobie kampanię po nieodbytych wyborach majowych, on zaczął się zachowywać, jakby na tę zamianę miejsc z Małgorzatą Kidawą-Błońską czekał od tygodni, jeśli nie od miesięcy.
Wszedł w buty kandydata, jakby je miał od dawna przygotowane. Przez klika dni to on narzucał tempo, to na niego zostały skierowane kamery, a TVP dodatkowo wyciągnęła z archiwum wszystko, co miała. W efekcie obecny prezydent Warszawy zdołał szybko zbudować swój "mit założycielski": że jest tym kandydatem, którego obecny prezydent boi się najbardziej.
Zobacz też: Wybory 2020. Prof. Antoni Dudek: jedność Zjednoczonej Prawicy będzie wystawiana na próbę
Co więcej, Trzaskowski szybko "wstawił" wszystkich w stare tory konfliktu. Dla PiS-u stał się od razu ucieleśnieniem tego, co związane z Tuskiem i ośmioma latami rządów PO, których nie mogą do tej pory przeboleć. Dla wyborców PO stał się tym, który zapoczątkuje odsuwanie od władzy PiS-u, nawet jeśli przed nim było już wielu, którzy mieli tego dokonać.
A dla Hołowni, Kosiniaka-Kamysza i Biedronia, Rafał Trzaskowski został ucieleśnieniem betonowania układu polskiego duopolu, który oni chcą rozbić, choć każdy ma na to inną receptę. Tylko dla Bosaka niewiele się zmieniło - bo on twardo stoi przy swoim, że jest jedynym prawicowym kandydatem i dla niego nie ma znaczenia, kto startuje oprócz jego samego.
Wybory 2020. Trzaskowski kontra Duda
Po staremu została też jeszcze jedna rzecz. Samo poparcie dla przedstawiciela Koalicji Obywatelskiej. Według sondażu IBRIS dla WP 26,6 proc. to mniej więcej tyle, ile miała w sondażach Małgorzata Kidawa-Błońska przed wybuchem pandemii.
Co oznacza ni mniej, ni więcej, że poparcie dla kandydata KO wróciło do poziomu sprzed resetu. Czego już nie może powiedzieć prezydent Andrzej Duda.
42,7 procent to mocno poniżej tego, co miał wtedy, gdy jeszcze nikt nie wierzył, że w ogóle można rozważać taki scenariusz, jak Szymon Hołownia w drugiej turze. A pamiętamy, że taka sytuacja, nawet jeśli przez chwilę, to jednak miała miejsce.
Wygląda więc na to, że zarówno on, jak i Władysław Kosiniak-Kamysz (ale też i Krzysztof Bosak) najbardziej zyskali "odbijając" punkty Andrzejowi Dudzie i Robertowi Biedroniowi.
Choć tu akurat sytuacja jest bardziej skomplikowana. Na słaby wynik kandydata lewicy może mieć też odpływ jego elektoratu w kierunku liberalnego w swoich poglądach światopoglądowych Trzaskowskiego, który część swojego, tego bardziej konserwatywnego elektoratu platformerskiego, stracił na rzecz Szymona Hołowni i Kosiniaka Kamysza.
Wybory 2020. Najtrudniejsze zadanie Trzaskowskiego
Takie przepływy elektoratów i poparcia pokazują, że teraz przed Rafałem Trzaskowskim znacznie trudniejsze zadanie. Odzyskanie poparcia dla kandydata KO to za mało, żeby myśleć o wygranej wyborczego wyścigu.
Póki co, nowy gracz nie zaproponował niczego oprócz "odzyskania Pałacu", "zmiany formy prezydentury", zapowiedzi bycia "silnym prezydentem" i jeszcze kilku innych ładnie brzmiących dla części wyborców haseł. Przyciąga tłumy, uśmiecha się, ale zbyt zaczepnie nie atakuje przeciwników.
To pokazuje, że do stanu sprzed pandemii wrócił nie tylko sondażowy wynik kandydata Koalicji Obywatelskiej. Wróciła też najwyraźniej strategia, w myśl której należy zrobić wszystko, by nie popełnić błędu.
Bo w dalszym ciągu z Andrzejem Dudą opozycyjnemu kandydatowi wygrać będzie bardzo trudno - ale Rafał Trzaskowski wciąż ma szansę pozwolić obecnemu prezydentowi przegrać.
Marek Kacprzak dla WP Opinie