Trwa ładowanie...

Tusk przypomniał, że Europa to nie tylko Francja i Niemcy

W dniu święta francusko-niemieckiej przyjaźni Donald Tusk przestrzegł Paryż i Berlin, że Europa wykracza poza te dwa kraje. Pokazał też, dlaczego dobrze jest mieć "swojego człowieka" na szczycie Unii.

Tusk przypomniał, że Europa to nie tylko Francja i NiemcyŹródło: PAP/EPA, fot: Friedemann Vogel / Staff
d259b0k
d259b0k

Jeśli Donald Tusk jest - jak mówi szef MSZ - człowiekiem Niemiec w Brukseli, całkiem nieźle się z tym kryje. Kamuflażowe talenty byłego premiera było widać we wtorek w Akwizgranie, gdzie w rocznicę podpisania słynnego Traktatu Elizejskiego - będącego podstawą powojennego sojuszu między Francją i Niemcami - podpisano nową umowę, mającą odświeżyć francusko-niemiecki motor.

Choć skrajna prawica w obydwu krajach zarzucała wręcz zdradę - jeden z francuskich nacjonalistów w parlamencie stwierdził wręcz, że nowy dokument pozwoli na oddanie Alzacji i Lotaryngii Niemcom - nowy traktat to głównie symboliczny gest przyjaźni. Pełen jest wzniosłego języka i ładnie brzmiących deklaracji, ale jeśli chodzi o skutki praktyczne, nie ma tam niczego konkretnego. Dlatego wtorkowa ceremonia podpisania umowy też miała mieć głównie symboliczny wymiar; podkreślać i celebrować francusko-niemieckie partnerstwo.

I tak było, przynajmniej do czasu, kiedy na scenę wszedł Tusk. Przewodniczący Rady Europejskiej w krótkim przemówieniu, z premedytacją wygłoszonym po polsku, przypomniał że Europa wcale nie kończy się na Niemczech i Francji. Owszem, stwierdził, że nie wątpi w dobre intecje "Emmanuela i Angeli" i że wzmocniona współpraca obu stolic może przyczynić się dla dobra Europy. Ale zaraz potem dodał:

- Europa potrzebuje dziś jasnego sygnału z Paryża i Berlina, że wzmocniona współpraca w małych formatach nie jest alternatywą dla współpracy całej Europy. Że jest dla integracji, a nie zamiast integracji. Na wschód od Niemiec są setki miejsc, gdzie europejski duch miejsca, genius loci, jest równie mocno odczuwalny, co w Akwizgranie, Paryżu czy Berlinie. I żyją tam miliony ludzi, których serca biją tam dla Europy. Europy solidarnych i równych sobie narodów.

Łatwo i nie bez racji można by zbagatelizować te słowa jako wznisłe krasomówstwo, które nie niesie za sobą wielkiej treści. Jednak w tych kilku krótkich zdaniach Tusk jasno i zręcznie wyłożył to, o co zabiegały wszystkie polskie rządy, wraz z tym urzędującym obecnie: Europa to nie tylko Francja i Niemcy; jesteśmy równie ważni i równie europejscy, co "rdzenne" państwa UE i nie można nas pomijać. W skrócie: nic o nas bez nas.

d259b0k

Taki komunikat jest tym ważniejszy ze względu na kontekst: promowane zwłaszcza przez Francję idee, których praktycznym skutkiem byłoby pogłębienie podziałów między unijnym rdzeniem a państwami takimi jak Polska. Reformy Macrona w dużej mierze poległy m.in. ze względu na sceptycyzm Niemiec, a zwłaszcza samej Angeli Merkel, która również nie chce alienacji Polski i regionu.

Krótkie przemówienie Tuska pokazało przy tym pewną niewygodną prawdę. Pomimo wszystkich konfliktów personalnych, europejska wizja Tuska - przynajmniej w fundamentalnych sprawach - nie odbiega tak wiele od wizji PiS. Widać było to wielokrotnie: czy w debacie o migracji (gdzie Tusk bronił Viktora Orbana), podejściu do europejskich reform Macrona i innych, czy brexitu. We wszystkich tych sprawach w praktyce był sojusznikiem polskiego podejścia. A to dlatego, że wbrew narracji PiS, w gruncie rzeczy reprezentuje polski i regionalny punkt widzenia. I całkiem możliwe, że nawet prezes PiS zatkęskni kiedyś za Tuskiem w Brukseli.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

d259b0k
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d259b0k