Tomasz Janik: Zaprowadzanie (nie)sprawiedliwości wersja 2.0
Dzięki poniedziałkowemu wystąpieniu prezydenta dowiedzieliśmy się, jak wygląda ogólny zarys pomysłów Andrzeja Dudy na zmiany w sądownictwie. Ciekawe, że podczas prezentacji swoich propozycji, prezydent zapomniał poinformować widzów o najbardziej zaskakujących rozwiązaniach. Dopiero od wtorku wiemy bowiem, jak projekty te wyglądają w szczegółach. I to tam tkwi diabeł.
Wybór ławników do Sądu Najwyższego przez polityków (Senat)? Jest! Pośredni wybór sędziów przez polityków (wybór sędziów do KRS przez Sejm)? Również jest! Wygaszenie kadencji aktualnych członków KRS? Proszę bardzo! Prezydent Andrzej Duda nie próżnował i przez ostatnie dwa miesiące tak dopracowywał swoje projekty ustaw, aby zachowało się jak najmniej rozwiązań zgodnych z Konstytucją.
Wygrałeś dwadzieścia lat temu w sądzie proces z bratem o mieszkanie po zmarłym dziadku, potem je sprzedałeś i zdążyłeś już o tym zapomnieć? Nie szkodzi, postępowanie będzie można powtórzyć i przyznać mieszkanie bratu, a pieniądze, które wziąłeś za sprzedaż będziesz musiał oddać (co z tego, że już dawno je wydałeś). Sąd przyznał ci rację piętnaście lat temu w sporze z pracodawcą? Nie szkodzi, Sąd Najwyższy zbada tę sprawę jeszcze raz i przyzna rację szefowi (w końcu świadkowie twojej niewinności już nic nie pamiętają albo dawno nie żyją).
Byłeś stroną w jednej z dwustu milionów spraw toczących się w ciągu ostatnich dwudziestu lat przed polskimi sądami? Lepiej przejdź się do piwnicy i odszukaj dokumenty, bo mogą się jeszcze przydać. Ławnik zasiadający w Sądzie Najwyższym, razem z dwoma sędziami mianowanymi przez polityków chętnie oceni, czy nie jest ci za dobrze. Jeśli ustawy Andrzeja Dudy wejdą w życie, skarga nadzwyczajna pozwoli na zakwestionowanie wszystkich orzeczeń w sprawach, które uprawomocniły się po dniu 17 października 1997 r. (czyli w ciągu ostatnich dwudziestu lat).
Kliknij, aby zobaczyć - Reforma sądownictwa. Oto projekt prezydenta:
Skarga na skardze i skargą pogania
Dzięki skardze nadzwyczajnej, możliwe będzie, jak wskazuje się w uzasadnieniu projektu ustawy, "przywrócenie elementarnego ładu prawnego zgodnego z zasadą sprawiedliwości społecznej". Oczywiście elementarny ład często będzie polegać na tym, że zostanie wydany inny wyrok niż ten, który zapadł kiedyś i został już wykonany. Szkoda, że jednocześnie postanowiono, że "od tego samego orzeczenia w interesie tej samej strony skarga nadzwyczajna będzie mogła być wniesiona tylko raz". Wyobraźmy sobie, o ile więcej ładu zostałoby przywrócone, gdyby jednak dopuszczono wielokrotne wnoszenie skargi nadzwyczajnej od tego samego wyroku, albo idąc dalej – dopuszczono wnoszenie skargi nadzwyczajnej od sprawy zakończonej rozpoznaniem wcześniejszej skargi nadzwyczajnej (i utworzono coś w rodzaju "skargi piętrowej"). Dopiero to dałoby gwarancję uzyskania wreszcie prawidłowego orzeczenia - przecież im więcej skarg nadzwyczajnych, tym większa szansa, że sprawiedliwość (i to społeczna) zostanie urzeczywistniona. Odciążone zostałyby przy okazji europejskie sądy, bo przecież od sprawiedliwych (wreszcie!) wyroków sprawiedliwego (wreszcie!) Sądu Najwyższego nie będzie potrzeby wnoszenia żadnych skarg.
I chociaż największą furorę wśród pomysłów prezydenta robi skarga nadzwyczajna, to nie zapominajmy o innych smaczkach, jak na przykład o nowej strukturze Sądu Najwyższego, w którym zlikwidowana ma zostać Izba Wojskowa a powołane Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Izba Dyscyplinarna. Pierwsza z nowych izb zajmie się, jak można się domyślać, kontrolą. Kontrolą ważności wyborów, kontrolą ważności referendów, protestami wyborczymi, ale też sprawami z zakresu ochrony konkurencji, regulacji energetyki czy telekomunikacji; rozpatrywać też będzie odwołania od decyzji Przewodniczącego KRRiT (to szczególnie interesujące w kontekście planowanych zmian w mediach).
Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie
Dotychczasowi sędziowie Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych zostaną przeniesieni do marginalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, by zwolnić miejsce dla sędziów nowych, tych od kontroli. Sędziowie – kontrolerzy, wybierani pośrednio przez polityków, będą kontrolować, czy wybory, w których tych polityków wybrano, odbyły się zgodnie z prawem. Nie będą również nudzić się ławnicy - oprócz korygowania wyroków sędziów zawodowych niższych instancji z dekadami doświadczenia, będą zajmować się postępowaniami dyscyplinarnymi. Średnie wykształcenie (bądź średnie branżowe), wymagane przez ustawę, na pewno wystarczy do tego celu i doskonale wpisuje się w filozofię ustawy – przecież ma być sprawiedliwie, a nie zgodnie z prawem. Gdyby sędziowie, nawet wybrani (pośrednio) przez PiS, zapomnieli się na chwilę i chcieli orzec stosownie do przepisów, ławnik ustawi ich do pionu i przypomni, na czym polega ludowa sprawiedliwość.
Kuriozalne pomysły na zmianę Konstytucji, aby zalegalizować niezgodne z ustawą zasadniczą pomysły na wybór sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa, to w gruncie rzeczy igraszka wobec tego, co jest obecnie szykowane w ustawach zwykłych. Co z tego, że lipcowe ustawy przewidywały usunięcie wszystkich sędziów z Sądu Najwyższego, a obecne "jedynie" 40 procent z nich, skoro w zamian dostajemy ławników, skargi nadzwyczajne i izby kontroli. Tysiące obywateli protestujących w lipcu przed sądami ma prawo czuć się upokorzonymi przez prezydenta. Spodziewali się bowiem projektów, które będą zgodne z prawem, a otrzymali to, co widać na załączonym obrazku.
I wszystko jasne
Bałamutne uzasadnienia ustaw, gdzie słowa "sprawiedliwość", "Konstytucja" i "ład prawny" odmieniane są przez wszystkie przypadki, nikogo jednak nie zwiodą. Dopiero teraz widać, dlaczego nie było szerokich konsultacji społecznych z przedstawicielami środowisk prawniczych – trudno było oczekiwać, aby poparli oni rozwiązania, które nie mieszczą się w kanonie rozwiązań przyjętych w krajach demokratycznych. W uzasadnieniu projektu ustawy o Sądzie Najwyższym napisano, że "projekt wprowadza przede wszystkim cztery grupy rozwiązań nowatorskich" i tu trzeba przyznać absolutną rację Prezydentowi – uchwalenie tych ustaw ustawi Polskę w awangardzie innowacyjności (może warto udać się z tymi pomysłami do Doliny Krzemowej?).
Aby nie kończyć w całkiem złym humorze, można wskazać na inny fragment uzasadnienia prezydenckich ustaw, gdzie stwierdzono, że zaproponowane reformy są "radykalne na tyle, na ile jest to możliwe przy przestrzeganiu obowiązującej Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej" oraz że zdaniem prezydenta "należy unikać narażenia państwa polskiego na kolejne wzburzenie społeczne wokół reform wymiaru sprawiedliwości". Ja również tak uważam. Obawiam się jednak, że cel ten nie zostanie osiągnięty. Najbliższe protesty przed sądami podobno już w ten weekend.
Tomasz Janik dla WP Opinie