A gdyby to w Polsce pojawiły się zielone ludziki, a rosyjska flota staranowała polski statek, który podpłynąłby zbyt blisko ujścia Zalewu Wiślanego i portu w Bałtijsku? Czy świat wyraziłby coś więcej poza "głębokim zaniepokojeniem" i "najwyższym oburzeniem" oraz wezwaniem "obu stron" do "deeskalacji konfliktu"?