Rozumiem, że Vega dobrze płaci. Starczy i na kieckę, wakacje, zegarek albo na nowy samochód. Kontrakty reklamowe pewnie się posypią. I super. Ale miejcie odwagę przyznać, szczególnie w momencie tak gorącym: "Tak, zagrałam dla kasy, mam gdzieś, co sobie pomyślicie, aborcja mi wisi i in vitro też”. Albo powiedzcie wprost: "Tak, rok temu robiłam sobie zdjęcie w czarnej bluzeczce, czułam, że tak trzeba, ale teraz uważam inaczej".