Opozycja wykorzystuje czuły punkt obozu władzy, jakim jest niewygodna dla PiS – choć tak naprawdę dla wszystkich rządów w III RP – dyskusja o stanie polskiej onkologii. Opowieść ta została wzmocniona środkowym palcem Joanny Lichockiej – mimo że sam gest z chorymi na raka nie miał nic wspólnego. PiS pada dziś ofiarą własnej broni. Karabin populizmu strzela celnie. I trafia – siłą rzeczy – w prezydenta.