Pod koniec lat 30. do Kierownictwa Marynarki Wojennej w Warszawie masowo spływały zgłoszenia od ochotników, którzy chcieli zginąć walcząc za ojczyznę. Tam starannie katalogowano wszystkie listy, a także pisano odpowiedzi, w których potwierdzano przyjęcie deklaracji i z uznaniem wypowiadano się o kondycji patriotycznej ich autorów. Według szacunków historyka Narcyza Klatki, ogólna liczba ochotników była nie mniejsza niż 4700 osób. Polska Marynarka Wojenna nie dysponowała jednak "żywymi torpedami" do samobójczych misji - pisze Robert Jurszo w artykule dla WP.