I znowu się zaczęło. Przedwczesny wrzask upupionych kolęd, wszechobecne "te święta", bo "te" święta są przecież takie szczególne i "te" święta jak żadne inne nie wyrażają tego, co tak autentycznie polskie. I w "te" święta trzeba przecież godnie, a więc postnie (bo co to za święta ze ścierwem na stole) no i podniośle, rodzinnie, uprzejmie i w ogóle naj. Aha i te okna. Umyć trzeba, bo nabożnego łindoł na świat nie będzie, gwiazdeczka przemknie niezauważona i w ogóle będzie katastrofa. A więc świętujmy - tylko co?