Trwa ładowanie...

Szczyt w Singapurze. Kim Dzong Un otrzymał to, czego chciał

Donald Trump podał na tacy ogromne propagandowe zwycięstwo reżimowi Kim Dzong Una. W zamian nie dostał nic konkretnego. Trudno potraktować to jako wielki sukces, ale to lepsze niż wojna termonuklearna.

Szczyt w Singapurze. Kim Dzong Un otrzymał to, czego chciałŹródło: Forum, fot: Jonathan Ernst
d3uc5m6
d3uc5m6

W Singapurze prezydent Stanów Zjednoczonych dał północnokoreańskiemu reżimowi to, na co on i jego przodkowie od zawsze czekali: spotkanie z największym mocarstwem, potraktowanie jak równy z równym, przy pełnych fanfarach. Trump powiedział nawet, że spotkanie Kima to dla niego "zaszczyt". Wszystko niecały rok po tym, jak przeprowadził pierwszy udany test międzykontynentalnej rakiety balistycznej. I niemal dokładnie 12 miesięcy po tym, jak Koreańczycy zwrócili Amerykanom półżywego studenta Otto Warbiera, którego zakatowali w więzieniu.

"Teraz w końcu Korea Północna sfinalizowała budowę siły nuklearnego odstraszania" - brzmiał jeden z komentarzy ekspertów po szczycie. I to prawdopodobnie najlepsze podsumowanie tego spotkania. Kim Dzong Un dobitnie pokazał, że jeśli masz broń atomową, będą cię szanowali - nawet jeśli po drodze straszą cię anihilacją, ogniem i furią. To sygnał także dla innych państw - takich jak Iran - które mają podobne ambicje.

Co za to wszystko otrzymał Donald Trump? Podpisanie niewiążącego dokumentu i dość luźnych deklaracji dotyczących rozbrojenia nuklearnego Półwyspu Koreańskiego w zamian za gwarancje bezpieczeństwa.

Podpisując go, Trump zapewniał, że rezultat jest "lepszy, niż ktokolwiek mógł się tego oczekiwać". To nie do końca prawda. Z pewnością jest to krok naprzód. Ale jest to znacznie mniej, niż to, co sam zapowiadał. Zamiast ogłaszanego przez administrację Trumpa niezwykle ambitnego celu "kompletnej, weryfikowalnej i nieodwracalnej denuklearyzacji" Korei Północnej, dostanie niewiążącą obietnicę "kompletnej denuklearyzacji" bez kluczowej części "weryfikacji".

d3uc5m6

Ale w pewnym sensie jednak amerykański prezydent również już osiągnął to, czego chciał: medialne show, cyrk odwracający uwagę od jego problemów w kraju.

Po owocach ich poznacie

Czy to znaczy, że cały przygotowywany z taką pompą szczyt był marnotrawstwem czasu? Nie. Każde obniżenie napięć między nuklearnymi potęgami - a morderczy reżim w Pjongjangu właśnie do tej rangi awansował - jest dobre dla świata. Jesteśmy dziś znacznie dalej od wojny termonuklearnej niż kilka miesięcy temu. Dla USA pozytywem może być fakt, że być może ograniczy rolę Chin w tym procesie. Mimo wszystkich swoich wad, trzeba oddać administracji Trumpa, że zdołał skłonić Chiny do zacieśnienia sankcji, wypuszczenia więźniów przez Pjongjang i przyprowadzić Koreę Północną do stołu negocjacyjnego.

Ale ciężko pozbyć się wrażenia, że można było osiągnąć lepszy efekt. Gdyby zamiast naprędce organizowanego show i spotkania na szczycie, strona amerykańska od początku wyznaczała bardziej realistyczne cele i podeszła do sprawy bardziej metodycznie, niesmak byłby znacznie mniejszy.

Pamiętajmy, że nie są to pierwsze rozmowy z Koreą Północną i pierwsze międzynarodowe porozumienie. Jeszcze w 1994 roku USA zawarły porozumienie z Pjongjangiem, w ramach którego reżim zobowiązał się do zamrożenia i ostatecznie zniszczenia swojego programu nuklearnego w zamian za normalizację stosunków. Jak się później okazało, było to jedynie szaradą, dyplomatycznym tańcem wielokrotnie później powtarzanym przez Koreę Północną. Dlatego trudno będzie brać na słowo obecne zobowiązania Pjongjangu. Nie oznacza to oczywiście, że tym razem musi być tak samo. Ale głęboki sceptycyzm jest jak nabardziej uzasadniony.

Na tę chwilę namacalny efekt jest jeden: dyktator jednego z najbardziej zbrodniczych reżimów na ziemi został potraktowany jako równorzędny partner Ameryki - i potraktowany znacznie lepiej, niż zachodni sojusznicy USA ledwie dwa dni wcześniej. Niezależnie od tego, z jaką pompą i przesadą Trump będzie starał się sprzedać szczyt jako sukces, trudno go za taki uznać.

d3uc5m6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3uc5m6

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj