Świetlik: Morawiecki głośno zapowiedział normalność (OPINIA)
W swoim expose Mateusz Morawiecki kilkadziesiąt razy powtórzył słowo ”normalność”. Normalność, czyli najwyższy europejski standard. Czyli cel aspiracji ekonomicznych polskiego społeczeństwa. W przemówieniu premiera nie padło za to inne słowo ”ekspansja” . Ale to i ona ma być celem tego rządu.
"Naszym ojcom wystarczały ryby słone i cuchnące, my po świeże przychodzimy w oceanie pluskające”. Jak się okazuje, pieśń wojów Bolesława Krzywoustego sprzed niemal tysiąca lat jest wciąż w Polsce aktualna i jest wyrazem aspiracji dużej części społeczeństwa.
Polska z dwunastego wieku szybko odradzała się po najazdach, wielkich smutach, niszczących intrygach oligarchów, buntach uderzających w wartości i tkankę społeczną. Nauczyciele niekiedy powtarzają, że historia jest nauką repetytywną. Także expose Mateusza Morawieckiego jest na to dowodem. Polskie aspiracje są wciąż podobne.
Walka o centrum
Ta „normalność” ma być przeciwieństwem „ciepłej wody” Donalda Tuska. Mateusz Morawiecki zapowiada… wodę coraz lepszej jakości i zabezpieczoną na lata. Czyli, mówiąc już wprost, najwyższe cele inwestycyjne: autostrady Via Baltica, Via Carpatia, Centralny Port Komunikacyjny.
Odpowiedzią szefa rządu na najważniejsze w gruncie rzeczy niebezpieczeństwo demograficzne (stojące nie tylko przed Polską, ale i całym kontynentem) są Pracownicze Plany Kapitałowe. Uczonemu doświadczeniem losów OFE przyszłemu emerytowi premier zapowiada walkę o wpisanie jego losu do konstytucji. Dochodzą do tego, między innymi, ulgi inwestycyjne dla mniejszych przedsiębiorców, czternasta emerytura, wielkie projekty infrastrukturalne, zrównywanie szans biednych i bogatych.
W gruncie rzeczy podobne działania wprowadzały swojego czasu najbogatsze kraje Zachodu – świat naszych inspiracji.
Charakterystyczne, że Morawiecki odrzucił mocno „wszelkie skrajności” podszczypując inżynieryjne projekty lewicy dotyczące zmiany definicji rodziny i inżynierii społecznej. Zapewne podpadł też części prawicowych jastrzębi, konfederackich ”liberałom” lub nacjonalistom.
Priorytety Morawieckiego, o którym usłyszeliśmy w jego expose to: wyrównanie szans kobiet i mężczyzn, inwestycje w ekologię, farmy wiatrowe na Bałtyku, wsparcie dla paneli fotowoltaicznych, walka ze smogiem – zdefiniowana jako sprawa apolityczna. W rządowym obszarze doradczym znajdują się, jak się okazuje, ludzie tacy jak Marek Balicki czy Marian Zembala – niegdyś uczestnicy innych ekip rządowych. To zapowiedź walki o polityczne centrum.
W expose zabrakło zupełnie kontrowersyjnych deklaracji ideologicznych. Morawiecki nigdy za tym nie przepadał.
Dobra zmiana na eksport
Gdzie ta ekspansja? To ekspansja współczesna, mierzona przede wszystkim w poziomie dobrobytu, komfortu, bezpieczeństwa obywateli. Już nie odrodzenie, a stworzenie kraju, który wejdzie do światowej czołówki, przede wszystkim pod kątem dobrobytu obywateli: to w gruncie rzeczy jest perspektywa, którą premier zaoferował Polakom.
„Jeśli coś jest w Berlinie, to nie znaczy, że nie może tego być w Warszawie” - mówił Morawiecki. To rękawica. Odrzucona, zresztą, partnerom, którzy kiedyś stwierdzili, że musimy, niczym osiemnastowieczny Sejm Niemy, przyjąć projekt gazociągu Nordstream. Albo, że musimy ponosić konsekwencje kolonialnej polityki krajów Zachodu i przyjmować niekontrolowaną falę emigracji.
Morawiecki nie mówił tego wprost, ale aspiracje ”wyjścia na zewnątrz” przebijały z jego przemówienia bardzo wyraźnie. To ”wyjście” oznacza na przykład walkę z kartelami tworzącymi ”raje podatkowe”, silny sojusz z USA, próba przekonywania zachodnich partnerów do naszych racji, budowa siły regionu. Ten brak proaktywnej polityki zagraniczna był dotychczasową słabością, którą według badań dostrzegała nawet duża część elektoratu PiS. Morawiecki w swoim expose zapowiada przełamanie tej słabości.
Teraz sprawdzamy
”Normalność nie jest kwestią statystyki, a wierności prawdzie” – pisał George Orwell. Expose premiera miało nam pokazać, że po owocach poznaliśmy, nie tylko my, że to on ją reprezentował, a jego przeciwnicy wręcz przeciwnie. Że to on reprezentuje i realizuje interesy społeczeństwa, któremu przewodzi, ale które też go zatrudnia. Po owocach poznamy realizację tych mocno brzmiących zapowiedzi.