Słowik: Polski Ład coraz bardziej kuriozalny. Rząd wesprze "biednych" programistów (Opinia)
Pierwotnie zaprezentowane przez rządzących rozwiązania można było różnie oceniać, ale były spójne ideologicznie. Polityczna szarpanina spowodowała jednak, że dziś sztandarowy projekt władzy - Polski Ład - staje się niewytłumaczalny.
Polski Ład zakładał prostą zasadę: najbiedniejsi zyskają podatkowo, średniacy nie stracą, a najlepiej zarabiających 10 proc. obywateli zrzuci się na potrzeby gorzej uposażonych. Prawo i Sprawiedliwość ten element Polskiego Ładu, zresztą kluczowy, umiejętnie opakowało. Wskazywano bowiem - nie bez racji - że system podatkowy musi być sprawiedliwy i progresywny. Dziś zaś bogaci oddają procentowo mniej swoich zarobków niż ci, którzy zarabiają poniżej średniej.
Polski Ład absurdalny? Wsparcie dla programistów
Oczywiście można się z tą wizją systemu podatkowego nie zgadzać. Bo 20 proc. od wynagrodzenia rzędu 15 tys. zł miesięcznie to nadal więcej niż 35 proc. od wynagrodzenia oscylującego wokół 3 tys. zł miesięcznie (z opracowań Ministerstwa Finansów wynika, że suma obciążeń podatkowo-składkowych dla najbiedniejszych sięga 60 proc., dla przeciętnie zarabiających 40 proc., zaś dla najbogatszych 20 proc. dochodu - red.). Należy jednak PiS-owi przyznać - logika w prezentowanym programie była.
Szkopuł w tym, że Prawo i Sprawiedliwość ma za mało mandatów w Sejmie, by cokolwiek przegłosować. Ma też dwóch koalicjantów. Poparcie Porozumienia Jarosława Gowina dla projektu Polskiego Ładu mogło dziwić, gdyż przygotowane rozwiązania zakładały uderzenie po kieszeni potencjalny elektorat partii wicepremiera. Zaczęły się więc wewnątrzkoalicyjne targi, a mówiąc, nomen omen, obrazowo - jeden obraz zaczęło malować kilku artystów. W takich sytuacjach rzadko udaje się stworzyć coś sensownego.
Polski Ład. Rzecznik rządu potwierdza: Zawarliśmy w programie postulat Pawła Kukiza
Z Polskim Ładem jest tak samo. Proszę sobie bowiem wyobrazić, że ten duży program podatkowy, zakładający wsparcie dla biedniejszych na koszt bogatszych, przewidywał będzie... obniżenie stawki ryczałtu dla programistów, informatyków i innych osób zajmujących się teleinformatyką prowadzących własną działalność gospodarczą. Dziś programiści i informatycy, którzy nie mają znacznych kosztów prowadzenia biznesu, rozliczają się według stawki 15 proc. Kancelaria Premiera we wtorek poinformowała, że stawka ta zostanie obniżona do 12 proc.
Z opracowania Kodilla.com, szkoły programowania online, wynika, że 80 proc. ofert pracy dla programistów zakłada wynagrodzenie w wysokości co najmniej 15 tys. zł brutto miesięcznie. Podobne wyliczenia ma Randstad, międzynarodowa agencja zatrudnienia. Wynika z nich bowiem, że ok. 70 proc. ofert pracy dla programistów dotyczy stanowisk, na których można zarobić powyżej 15 tys. zł miesięcznie.
Dobrzy specjaliści mogą liczyć na zarobki ok. 25 tys. zł na miesiąc. A rynek pracy dla programistów jest jednym z niewielu, który w pandemii nie ucierpiał; wynagrodzenia rok do roku wzrosły o niemal 10 proc.
I tym osobom - bez wątpienia górnym dwóm procentom Polaków pod względem zarobków - rząd chce obniżyć podatki. I chce to zrobić w ramach Polskiego Ładu, którego naczelną zasadą miało być stworzenie systemu sprawiedliwego i progresywnego.
Polski Ład a sprawiedliwość. Skąd pomoc dla programistów?
Oczywiście doskonale rozumiem powody takiej decyzji.
Po pierwsze, Jarosław Gowin musi mieć swój sukces. I tym sukcesem będzie ogłaszanie wszem wobec, że to dzięki Porozumieniu i wicepremierowi w Polsce można tworzyć nadwiślański odpowiednik Doliny Krzemowej.
Po drugie, świetnie zarabiający programiści i pracownicy branży teleinformatycznej mają o wiele większą łatwość w zmianie swojej rezydencji podatkowej niżeli drobny przedsiębiorca sprzedający dywany lub będący dystrybutorem skórzanych portfeli włoskiej manufaktury. Mówiąc prościej: niezadowolony z reguł opodatkowania programista może łatwiej zwiać za granicę i rozliczać się według zagranicznych stawek (inną kwestią jest, czy by mu się to opłacało). Państwo musi szukać metod przeciwdziałania takim praktykom. Groźby sprawdzają się kiepsko, pozostaje więc marchewka, zamiast kija.
Po trzecie, nadal najlepiej zarabiający wolą rozliczać się liniowo, a nie w ramach ryczałtu. Niewykluczone więc, że obietnica preferencji dla programistów będzie mało kosztowna, bo gdy wszystko przeliczą, i tak wybiorą "liniówkę".
Niezależnie od tego niewiarygodne stało się wytłumaczenie, że Polski Ład to wsparcie biedniejszych i zobligowanie bogatszych - czyli osób zarabiających po 8-10 tys. zł brutto na własnej działalności - do łożenia na wspólne drogi, szkoły i szpitale, skoro ci naprawdę bogaci na nowych przepisach zyskają, zamiast stracić.