Roman Giertych: Pierwsza porażka PiS od 2015 roku
Wybory samorządowe już za nami. Wygrała je opozycja. Opowieści niektórych symetrystycznych dziennikarzy, że 6 jest większe od 10, to zaprzeczenie wszelkiej logiki.
W 10 sejmikach (a najmniej w 9) rządzić będzie opozycja wobec PiS. Koalicja Obywatelska i PSL będą rządzić w dwóch bardzo ważnych sejmikach: śląskim i mazowieckim, które dysponują największymi budżetami.
Nadto KO zmiażdżyła PiS w dużych miastach, które dysponują największymi budżetami. Ostatni akord tego zmiażdżenia to będzie 4 listopada i wybory w Krakowie i Gdańsku. Jeśli porównać budżety samorządów, którymi zarządzać będzie PiS i opozycja to wygląda ze wstępnych danych, że Polacy pozwolili PiS-owi rządzić zaledwie 5 proc. pieniędzy samorządowych. Te fakty jednoznacznie wskazują, że wybory 2018 zakończyły się porażką PiS.
Nieporozumieniem jest porównywanie wyników tych wyborów do wyniku z 2014.
Takie podejście bowiem nie uwzględnia faktu, że w 2015 nastąpił psychologiczny upadek PO, którego najważniejszym akordem była klęska Bronisława Komorowskiego.
Zwycięstwo KO i PSL w większości sejmików i w miastach jest obaleniem tego psychologicznego szoku, jakim była podwójna klęska z 2015. Oznacza to również, że droga do zwycięstwa w 2019 została otwarta. Oczywiście, że wyniki te nie przesądzają o zwycięstwie za rok, ale gdyby PiS przejął większość sejmików i odbił duże miasta to nastrój po stronie opozycji zwycięstwo w 2019 praktycznie uniemożliwiałby. Jednym elementem nad którym popracować winna opozycja to zbalansowanie lewicowego skrętu.
Przyjęcie Barbary Nowackiej do KO zostało dobrze przyjęte w miastach, ale konserwatywne południe i wschód tego zwrotu nie przyjęły najlepiej. Widać to po tym, że w niektórych obszarach na wschodzie i południu PiS wziął więcej głosów niż w wyborach w 2015. KO przejęła już elektorat lewicy i należy obecnie zmierzać do centrum. Lewica bowiem w tych wyborach poniosła druzgocącą klęskę. Jeżeli dobrze liczę to SLD uzyskało zaledwie kilku radnych w sejmikach. Partia Razem spadła do 1 proc.
Żadna nowa inicjatywa lewicowa nie ma najmniejszych szans. Teraz czas na marsz do centrum po głosy elektoratu pomiędzy PO, a PiS. Od tego komu się uda przejąć te kilka procent ludzi, którzy czasem głosują na PiS ze względu na swe konserwatywne poglądy, a czasem przeciwko PiS ze względu na wariactwa tej partii, zależy przyszłość Polski.