Polska policja oskarżana o ”pobicie Żyda i nazistowskie gesty”. Rzecznik: ”Mężczyzna był agresywny i pijany”
Jak poinformował w poniedziałek na swoim profilu na Facebooku amerykański polityk Dov Hikind, w niedzielę 29 lipca krakowska policja miała się dopuścić pobicia Amerykanina pochodzenia żydowskiego pochodzenia. Funkcjonariusze rzekomo bez wyraźnego powodu zakuli zwiedzającego synagogę mężczyznę, następnie mieli pokazywać w jego kierunku na komendzie hitlerowski gest ”Sieg Heil”. Dov Hikind, od 1983 roku zasiadający z ramienia Partii Demokratycznej w Zgromadzeniu Stanowym Stanu Nowy Jork, poinformował o sprawie, ponieważ mężczyzna, którego ona dotyczyła, pochodzi z reprezentowanego przez Hikinda dzielnicy - Brooklynu. Yaakov Gluck, który miał zostać poszkodowany, stwierdził, że został aresztowany w biały dzień na dziedzińcu przed Synagogą Kupa, na ulicy Miodowej w Krakowie.
Całe zdarzenie miało się odbyć w towarzystwie dwóch świadków, na oczach których miał zostać pobity przez funkcjonariuszy, a następnie zabrany na komendę policji, gdzie pokazywano w jego kierunku gest ”Sieg Heil”. - Bez znaczenia za co pan Gluck został aresztowany i jakie postawiono mu zarzuty, policjant w Polsce pokazujący mu hitlerowski salut to rzeczy odrażająca - stwierdził Hikind, który poinformował o wydarzeniu amerykański Departament Stanu. Jak twierdzi, rzekomy poszkodowany 40-latek Yaakov Gluck, to przebywający często w Krakowie syn brooklynskiego rabina Edgara Glucka, posługującego się tytułem ”głównego rabina Galicji”.
Jak twierdzi sam Yaakov Gluck w rozmowie z amerykańską prasą, w czasie zatrzymania pokazywał on jedynie zwiedzającym okolice Synagogi Kupa. - Bywam tam często, oprowadzam znajomych, ale tym razem obsługa synagogi wezwała policję - twierdzi. - Zostałem przez nich powalony na ziemię, skuty i pobity - dodaje mężczyzna, który miał być przetrzymywany na komendzie przez osiem godzin.
Jak ustaliła Wirtualna Polska w rozmowie z rzecznikiem Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie mł. insp. Sebastianem Gleniem, wiele elementów interwencji oraz medialne zeznania Glucka, rozmijają się z rzeczywistością. - Do interwencji doszło 29 lipca o godzinie 16:30. Odbyła się ona na prośbę pracownicy synagogi, która wezwała nieumundurowany patrol z prośbą o uspokojenie krzyczących i awanturujących się dwóch pijanych mężczyzn. Jednym z nich był Polak, drugim obcokrajowiec - relacjonuje rzecznik. Jak dodaje, po wylegitymowaniu się policjantów, mężczyźni zaczęli ich obrażać. Na próbę wylegitymowania Polaka, w szarpaninę z policją wdał się Amerykanin, w wyniku czego wywiązała się bójka. - Funkcjonariusze musieli zastosować środki przymusu bezpośredniego oraz chwyty transportowe. Mężczyźni obrażali ich wulgarnymi słowami i wielokrotnie naruszali nietykalność policjantów. Obaj mężczyźni zostali przetransportowani na komisariat na ulicy Szerokiej. Polak po okazaniu dokumentów został wypuszczony, obcokrajowiec wyszedł około 21:30. Czekaliśmy na jego prawnika, ponieważ nie miał przy sobie żadnych dokumentów tożsamości. Cały czas wyzywał policjantów w języku angielskim, odmawiał współpracy - dowiaduje się Wirtualna Polska. Mężczyzna miał być również zbyt nietrzeźwy, aby móc dmuchnąć w alkomat.
Na pytanie, czy funkcjonariusze pokazywali Yaakovovi Glubkowi nazistowskie gesty, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji stanowczo zaprzecza. - Podczas zdarzenia na komisariacie obecny był cały pluton policjantów, przesłuchujemy ich na zaistniałą okoliczność, ale wszyscy stanowczo zaprzeczają. Nikt nie zachowywał się agresywnie w stosunku do zatrzymanego. Żadnych nazistowskich gestów nie czyniliśmy - przekonuje Sebastian Gleń. Małopolska policja wystąpiła 30 lipca do gminy żydowskiej w Krakowie o zabezpieczenie monitoringu, jednak póki co nie otrzymała nagrań.
Jak nieoficjalnie dowiaduje się Wirtualna Polska, zatrzymany Polak, ktorzy towarzyszył Gluckowi, miał już wcześniej trzykrotnie postawione zarzuty znieważenia policjantów. Będziemy informować o dalszym przebiegu sprawy.
Marcin Makowski dla WP Opinie