Plan Morgenthaua - zaorać Niemcy
Latem 1944 roku zachodnim Aliantom udało się wyjść z przyczółków w Normandii i szybko wyzwolić niemal całą Francję. Wyglądało na to, że ich wojska szybko przedrą się na terytorium Niemiec, dlatego zaczęto rozważać kwestię ich przyszłej administracji. Do najbardziej kontrowersyjnych pomysłów na powojenną organizację Niemiec należał plan amerykańskiego ministra finansów Henry'ego Morgenthaua, który chciał zniszczyć niemieckie miasta i przemysł i przekształcić Niemcy w kraj rolniczy.
Kwestia niemiecka była częstym tematem negocjacji Aliantów. Do planowania włączył się amerykański minister finansów, Henry Morgenthau, który swój "Projekt dla powojennych Niemiec" przedstawił prezydentowi Rooseveltowi latem 1944 r. Sednem planu był projekt podziału terytorium Niemiec i jego przemiany z rozwiniętego państwa przemysłowego w kraj rolniczy. Prezydent w dużym stopniu podzielał ostre stanowisko Morgenthaua, jednak zdecydowany sprzeciw wyrazili: minister spraw zagranicznych Cordell Hull oraz sekretarz wojny Henry L. Stimson, którzy często skarżyli się na to, że Morganthau w sprawach polityki zagranicznej ma większy wpływ na prezydenta niż oni.
Na czym polegał plan Morgenthaua?
Morgenthau nie zgadzał się politykami, którzy twierdzili, że traktat wersalski z 1919 r. był zbyt surowy wobec Niemiec i wraz z astronomicznymi reparacjami finansowymi przyczynił się do powstania warunków sprzyjających zdobyciu przez Hitlera władzy. Według niego polityka po I wojnie światowej wobec Niemiec była zbyt umiarkowana, a ograniczenia wynikające z traktatu dotyczące kwestii wojskowych zdecydowanie niewystarczające.
Głównym punktem rozważań Morgenthaua było przekonanie, że Niemcy, także po zakończeniu II wojny światowej, będą stanowiły największe ryzyko dla pokoju w Europie. Aby temu zapobiec, konieczne są zdecydowane środki. Jak napisał w swojej książce Germany Is Our Problem ("Naszym problemem są Niemcy"), którą wydał w 1945 r. jako obronę swojego planu; "pragnienie wojny przez Niemców jest tak samo naturalne jak nasze, amerykańskie pragnienie wolności". Co więcej, przypuszczał, że "Niemcy będą pamiętali raczej to, jak bliscy byli zwycięstwa, niż to jak przegrali." Dlatego Morgenthau uważał, że należy pozbawić Niemców gospodarczego zaplecza do prowadzenia wojny. Nie wystarczy jednak zlikwidować armii i broni, bo można je szybko odtworzyć, co pokazują przykłady z przeszłości. Gospodarkę pokojową szybko można przeprofilować w produkcję militarną, co pokazały choćby Stany Zjednoczone.
Dlatego Morgenthau postulował, by przemysł niemiecki został zlikwidowany, a robotnicy przeniesieni z produkcji przemysłowej do rolnictwa. Jak zaznaczył, "droga Niemiec w kierunku pokoju prowadzi do gospodarstwa rolnego. Dopóki Niemcy będą mieli zdolność do produkcji lokomotyw, okrętów, samochodów, traktorów, samolotów, maszyn itd., dopóty wciąż będą mieli siłę do wywołania nowej, długiej i krwawej wojny." Proponował więc rozbiórkę niemieckich fabryk i przeniesienie ich wyposażenia do państw sojuszniczych. A jeżeli transport nie będzie możliwy, likwidację.
Jeden z rozdziałów swojej książki zatytułował "Kontrrewolucja przemysłowa" i dodawał: "Twierdzenie, że Europa potrzebuje silnych, przemysłowych Niemiec jest pomyłką." Z przemysłu do rolnictwa miało być przekwalifikowanych kilka milionów niemieckich robotników. Jak mieli to zrobić, "to już problem Niemiec". W swoim planie Morgenthau wprost ustalił, że armie alianckie nie będą zajmowały się problemem wyżywienia i zaopatrzenia niemieckich obywateli. Swoim krytykom odpowiadał: "Z pewnością jest to ogromny problem. Ale niech Niemcy rozwiążą go sami. Dlaczego, do diabła, mielibyśmy przejmować się tym, co się stanie z tymi ludźmi... My się o tę wojnę nie prosiliśmy i nie my zagoniliśmy miliony ludzi do komór gazowych."
W swoim projekcie Morgenthau zajmował się także przyszłym podziałem terytorialnym Niemiec. Za problematyczne uznawał przemysłowe tereny Zagłębia Ruhry, gdzie wprawdzie można było zlikwidować przemysł, ale złoża węgla przecież by pozostały. "Jeżeli nie da się usunąć węgla z Zagłębia Ruhry, Zagłębie Ruhry trzeba usunąć z Niemiec" – pisał Morgenthau i dodawał: "Tu leży serce niemieckiej siły przemysłowej, kuźnia wojen. Ten obszar nie tylko miałby być pozbawiony wszelkiego przemysłu, ale też osłabiony i prowadzony tak, aby w bliskiej przyszłości nie mógł znowu stać się obszarem przemysłowym." Dlatego proponował wysiedlenie Niemców z tego terenu i stworzenie tam strefy specjalnej pod zarządem międzynarodowym. Pozostała część Niemiec miała być podzielona na państwo północno-niemieckie i południowo-niemieckie, posiadające unię celną z odbudowaną niezależną Austrią. Niektóre niemieckie regiony jak Saara, Prusy Wschodnie czy duża część Śląska, miały przypaść w udziale krajom sąsiednim.
Na zarzuty, że silne Niemcy mogłyby po wojnie blokować rozprzestrzenianie się komunizmu, Morgenthau odpowiadał: "Historia pokazuje, że to Niemcy zawsze chcieli opanować półkulę zachodnią, nie Rosjanie i jest mało prawdopodobne, żeby Związek Radziecki miał bojowe zamiary." Co więcej, historia nie odnotowała żadnego przykładu demokratycznego państwa, które stałoby się komunistyczne. Jak wiemy, te rozważania Morgenthaua były jednak krótkowzroczne. Niektórzy historycy oskarżają go o nazbyt proradzieckie poglądy i przypominają, że jego główny doradca ds. zagranicznych, Harry Dexter White, który aktywnie uczestniczący w przygotowaniu planu, po wojnie został oskarżony o szpiegostwo na rzecz Związku Radzieckiego. W latach 90. odtajniono przechwycone i rozszyfrowane przez Amerykanów depesze wywiadu radzieckiego w USA, które potwierdziły, że White przekazywał informacje Sowietom.
Wpływ planu Morgenthaua
W połowie września 1944 r. w Quebecku odbyła się amerykańsko-brytyjska konferencja pod kryptonimie "Octagon", podczas której dyskutowano także o planie Morgenthaua. Roosevelt chciał zdobyć poparcie brytyjskiego premiera Winstona Churchilla, który na początku był planowi przeciwny. Podczas rozmów zmienił jednak zdanie, bowiem Wielka Brytania była w ciężkiej sytuacji finansowej i potrzebowała amerykańskiej pożyczki. W zamian za zgodę na podstawowe założenia planu Morgenthaua, Roosevelt obiecał Churchillowi udzielenie korzystnego kredytu. Plan Morgenthaua rozpatrywano na konferencji bez wiedzy amerykańskiego i brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych.
Gdy tylko brytyjski minister spraw zagranicznych Anthony Eden dowiedział się, że Churchill podpisał memorandum ogłaszające zgodę na podstawowe punkty planu, natychmiast zaprotestował. Brak poparcia dla wyników tych rozmów wyrazili także amerykańscy ministrowie Hull i Stimson, których nie wezwano do Quebecu. Mimo, że podczas konferencji w Quebecu uchwalono zasadnicze punkty planu Morgenthaua, był to jego "łabędzi śpiew". Na ostudzenie początkowego poparcia ze strony Roosevelta miała wpływ afera dotycząca wycieku podstawowych założeń planu do prasy amerykańskiej, gdzie bardzo krytycznie go skomentowano.
Wykorzystała to także propaganda Goebbelsa w Niemczech, szerząc wśród Niemców straszną wizję głodu i ludobójstwa, grożących im w przypadku wygranej Aliantów. Goebbelsowi pomagał fakt, że Morgenthau pochodził z prominentnej nowojorskiej żydowskiej rodziny. Nagłówek centralnego nazistowskiego dziennika Völkischer Beobachter głosił: "Roosevelt i Churchill zgodzili się na żydowski plan mordu", który poprowadzi na śmierć kilkadziesiąt milionów Niemców. Plan przedstawiano w niemieckiej prasie, jako "orgię żydowskiej nienawiści do Niemiec" i propagandowo wykorzystano go do wzmocnienia wojennego morale.
Roosevelt powoli rezygnował z poparcia planu Morgenthaua, choć do jego śmierci w kwietniu 1945 r. nie został on oficjalnie odwołany. Niektóre punkty planu zostały włączone do dekretu JCS-1067, który regulował pozycję armii amerykańskiej w pokonanych Niemczech. Zgodnie z dekretem, który w maju 1945 r. podpisał nowy amerykański prezydent Harry S. Truman, armia amerykańskie nie miała "podejmować żadnych kroków w celu podniesienia niemieckiej gospodarki", a problemem zaopatrzenia i żywności dla obywateli miała zajmować się tylko wtedy, gdyby stanowił on zagrożenie dla wojsk sojuszniczych. To było jednak ostatnie echo planu Morgenthaua, w nowej administracji Trumana nie było już dla niego miejsca.
Truman krytykował plan już jako senator, na konferencję poczdamską Morgenthaua nie zabrał, on zaś w lipcu 1945 r. odszedł ze stanowiska ministra finansów. W tym czasie wyraźnie widoczne są już podziały pomiędzy sojusznikami oraz pierwsze symptomy zimnej wojny. Truman był świadomy zagrożenia ze strony Związku Radzieckiego, obawiał się, że plan Morgenthaua, który uważał za akt zemsty, doprowadziłby do chaosu, a zbytnia surowość mogłaby popchnąć Niemców w ramiona Stalina. Na początku zimnej wojny amerykańska polityka wspierała więc jednak stopniową odbudowę niemieckiej gospodarki i ich przyłączenie do Europy Zachodniej. Celem było zbudowanie nowego państwa niemieckiego, które samo byłoby zainteresowane pokojowym dobrobytem. Dekret JCS-1067 został w 1947 r. zastąpiony nowym dekretem JCS-1779, którym zawierał m.in. takie stwierdzenie: "Uporządkowana i dobrze prosperująca Europa nie obejdzie się bez ekonomicznego udziału stabilnych i produktywnych Niemiec." Plan Marshalla dotyczący odnowy gospodarczej Europy z
1947 r. można uznać za zupełne przeciwieństwo planu Morgenthaua z 1944 r.
Vojtěch Šír, II światowa