"Państwo polskie istnieje tylko teoretycznie. Tylko wyroki niestety wydaje realne"
W pełni podzielam wzburzenie mojego ulubionego prezesa Zbigniewa Bońka , ale nawet komentując na gorąco tak straszne zbrodnie, staram się powstrzymać samą siebie przed żądaniem kary śmierci dla sprawcy. Zwłaszcza dzisiaj, gdy sąd wypuścił z więzienia człowieka, który spędził tam ostatnie 18 lat skazany przez inny sąd na dożywocie za niepopełnione zbrodnie.
Trudno sobie wyobrazić bardziej odrażające zbrodnie niż gwałt na dziecku i jego zabójstwo. Trudno się zatem dziwić sądowi, który postanowił je ukarać najsurowszą karą dopuszczoną w polskim kodeksie karnym. Gdybyśmy mieli karę śmierci, dzisiaj, zamiast zastanawiania się, ile państwo zapłaci z naszych podatków za zabranie panu Tomaszowi 18 lat życia, moglibyśmy co najwyżej odwiedzić z kwiatami jego grób, bo przecież "sprawiedliwość" została mu wymierzona w naszym imieniu.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Mogę sobie próbować wyobrazić jak wyglądało 18 lat życia skazanego za gwałt na dziecku w polskim więzieniu. Nie wiem i nawet nie chciałabym wiedzieć, ile razy go w nim zgwałcono, pobito, poniżono. Każda kwota zadośćuczynienia jaką teraz zasądzi sąd będzie za mała w stosunku do tego, co mu zafundował wymiar sprawiedliwości, ale państwo może przynajmniej próbować swój błąd naprawić.
W przypadku karu śmierci, takiej szansy z oczywistych względów by nie było. I jest to jeden z powodów, dla których - w przeciwieństwie do wielu moich prawicowych koleżanek i kolegów - jestem przeciwniczką kary śmierci. Jeden, ale przecież nie jedyny.
"Jest coś przerażającego w tym, że państwo płaci komuś za zabicie człowieka"
W 1983 roku naćpana Amerykanka Carla Faye Tucker zabiła podczas do mieszkania włamania dwie osoby. Zbrodnia - jak każda - okropna, ale w rankingu okrutnych zbrodni wcale nie najbardzej odrażająca. Rok później Tucker została skazana na karę śmierci, choć wobec kobiet jest ona wyjątkowo rzadko zasądzana, wyrok ostatecznie wykonano dopiero po…14 latach. Wtedy zresocjalizowana i nawrócona na chrześcijaństwo Tucker była zupełnie innym człowiekiem i jej ostateczne fizyczne wyeliminowanie ze społeczeństwa nie miało już nic wspólnego z jego bezpieczeństwem.
Jest coś przerażającego w tym, że państwo płaci komuś za zabicie człowieka, jeśli nie robi tego w obronie innego życia, lub innych ważnych wartości. Zemsta i gniew - jakkolwiek słuszne w tym przypadku - do wartości wystarczająco cennych aby do ich ochrony zaangażować kata, nie należy.
Zabawa w Pana Boga jest wystarczająco ryzykowna
Gdybyśmy w Polsce mieli karę śmierci, sędziowie sięgaliby po nią pewnie w takich przypadkach jak zbrodnia, za którą na 25 lat skazano pana Tomasza, bo czy są bardziej odrażające. Oczyszczenia z zarzutów skazany by więc nie dożył, zresztą może wcale by do niego nie doszło, bo nikomu by się nie chciało weryfikować wyroku dawno wykonanego i zapomnianego. To pewnie niepopularne, zwłaszcza na prawicy, ale jeśli brak kary śmierci w polskim prawie uchronił przed niesprawiedliwym jej zasądzeniem choć jedną osobę to warto było ją znieść.
Zabawa w Pana Boga jest wystarczająco ryzykowna i demoralizująca nawet, jeśli się pozbawia życia kogoś naprawdę winnego, ale jeśli jest choć minimalne ryzyko, że "niechcący" zabije się kogoś zupełnie niewinnego, nie powinniśmy się w ogóle na nie godzić. Społeczny koszt kary śmierci wydaje mi się dużo wyższy niż ewentualny zysk, bo ten jest wyłącznie emocjonalny - kara śmierci zagospodarowuje słuszny społeczny gniew, żadnej innej funkcji nie spełnia bo ani nie odstrasza bardziej niż dożywotnie więzienie, ani skuteczniej niż ono nie izoluje od społeczeństwa.
Podobno nie ma zbrodni doskonałej. Nie ma też doskonałego wyroku. Mogę się tylko dziwić, że na bilbordy Polskiej Fundacji Narodowej nie trafiły takie przypadki, zamiast kuriozalnych kradzieży kiełbasy czy spodni. Bo to jest realny problem z wymiarem sprawiedliwości i bardzo jestem ciekawa jak państwo sobie z nim teraz poradzi.
Mam nadzieję, że nie skończy się na wpłaceniu gigantycznego odszkodowania i każdy kto miał swój udział w krzywdzie tego człowieka zostanie surowo ukarany. Mam nadzieję, że odpowiednie służby już zabezpieczają stosowne akta. Bo pamiętając tuszowanie sprawy Igora Stachowiaka, wcale bym się nie zdziwiła gdyby się okazało, że wszystko wyparowało. Państwo polskie istnieje tylko teoretycznie. Tylko wyroki niestety wydaje realne.