Michnik i Kuroń - dzieje politycznej niechęci
Jeśliby szukać w kręgach opozycyjnych jakiejś postaci, do której Macierewicz żywi największą niechęć, to należałoby chyba wskazać na Adama Michnika. W ''Alfabecie'' wspomina sytuację z 1976 r., gdy wspólnie z przyszłym szefem ''Wyborczej'' i Kuroniem dyskutował o konieczności organizowania pomocy dla robotników. Drugiemu z rozmówców pomysł przypadł do gustu. Z kolei Michnik miał powiedzieć: ''To niech sobie Jacek i Antek zakładają te kółka samokształceniowe czy komitety, a ja wyjeżdżam'' - i pojechał do Francji na zaproszenia filozofa Jeana-Paula Sartre'a. Zaś gdy wrócił i zaangażował się w ruch, to - według słów Macierewicza - ''robił wszystko, by KOR przestał działać''.
Zresztą w ogóle całościowa ocena Michnika przez Macierewicza pozostaje jednoznacznie negatywna: ''Mam wciąż wrażenie, że ma olbrzymie kompleksy wobec polskiej kultury. Zachowuje się tak, jakby uważał, że tylko narzucając swój sposób postrzegania świata, będzie mógł ukryć swoje słabości i fakt, że nie jest w stanie sprostać wartościom ukształtowanym przez polską cywilizację. Pechowiec".
Dużo więcej sympatii zachował dla Jacka Kuronia: ''Kuroń był człowiekiem autentycznym, bardzo emocjonalnym, nie udawał bohatera, gdy zdradzał, mówił wprost, o co mu chodzi''. Ale - przekonuje Macierewicz - nie można mieć złudzeń co do rzeczywistej roli Kuronia w najnowszej historii Polski: ''do końca swych dni był mentalnie człowiekiem formacji komunistycznej'', ''wyrządził wielkie szkody 'Solidarności', wpychając ją do rozmów okrągłostołowych'', '' skrzywdził Polskę, ratując komunistów i występując przeciwko lustracji i dekomunizacji''. To dla Macierewicza charakterystyczne, że oceny jego politycznych oponentów pozostają niezmiennie jednostronne.
A tak po latach na kartach wspomnień pt. ''Gwiezdny czas'' na Macierewicza patrzył Kuroń: "Nie szło się z Antkiem dogadać, bo podejrzenia przesłaniały mu jasność widzenia. Wszędzie dostrzegał frakcje i spiskujące koterie. Oczywiście przeciw niemu". Trudno oprzeć się wrażeniu, że ta ostatnia skłonność z czasem tylko się utrwaliła.