Odwiedziliśmy kościół św. Brygidy. Wielu parafian broni ks. Jankowskiego
- Molestował? Wymysły. A jeśli nawet, to jeszcze wszystkiego nie przeważa. Miał jak wszyscy dobre i złe strony – słyszę. Dzień po publikacji przez "Gazetę Wyborczą" reportażu, z którego wynika, że ks. Henryk Jankowski wykorzystywał seksualnie nieletnich, poszliśmy zapytać parafian w Brygidzie o zdanie. Większość broni prałata.
Moja pierwsza rozmówczyni, starsza pani z różańcem w dłoni, jest tutaj wyjątkiem. - Ksiądz Jankowski? Białe lakierki, biały garniturek. No i ten zapach. Nawet nie wody kolońskiej, tylko najdroższych perfum. Aż mdlił.
Stoję na skwerze jego imienia, pod pomnikiem z jego postacią. Obok kościół św. Brygidy, którym przez lata ks. Jankowski zarządzał. Tu w latach 80. na plebanii spotykali się politycy Solidarności. Prałat Jankowski był gospodarzem, a gośćmi Lech Wałęsa, Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Jacek Kuroń, Adam Michnik, Jerzy Borowczak.
- Może i dla "Solidarności" się zasłużył, ale ideałem nie był nigdy – dodaje parafianka z różańcem.
Msza o 15 ma się zacząć od odmawiania koronki. Pytam kolejną osobę, która zmierza do kościoła, czy czytała rewelacje "Wyborczej”: że ksiądz Jankowski w latach 1968-1970 miał molestować – bardzo brutalnie – dziewczynki.
- Czytałam – wzrusza ramionami. – I niby dlaczego wtedy rodzice nie interweniowali?
Zastanawiam się głośno, czy nie jest wstrząśnięta relacją w "GW”. - Mógł zgrzeszyć, ale był tylko człowiekiem – mówi. – Dla mnie to porządny ksiądz i zdania o nim nie zmienię.
Przysłuchuje nam się inna kobieta: - Toż to same kłamstwa i oszczerstwa! Atak na naszego księdza. Kto czyta "Wyborczą"? Może niech sami opiszą swoje kochanki i kochanków i swoim życiem erotycznym się zajmą – mówi zła. – Dla mnie Jankowski był zawsze wspaniałym, niepowtarzalnym księdzem.
- Wspaniały organizator – dodaje kolejna. – Potrafił odbudować pięknie św. Brygidę, a przecież tu nawet dachu nie było. Wolontariusze z Niemiec przyjeżdżali pomagać. Wiele lat chodzę do tego kościoła i nigdy niczego złego o Jankowskim nie słyszałam. Nigdy.
Większość osób, z którymi rozmawiam, stoi po stronie księdza: - Molestował? Nie sądzę. Wymysły. A jeśli nawet, to jeszcze wszystkiego nie przeważa. Miał jak wszyscy dobre i złe strony – oceniają.
Jedna kobieta się waha: - Pamiętam, że kochał pieniądze i wygodne auta. To mu wybaczałam. Ale molestowanie? Oby to nie okazało się prawdą! Molestowanie jest najgorsze, zwłaszcza wśród księży.
Rozmawiam też z mieszkańcami okolicznych kamienic, którzy nie chodzą do Brygidy. Jedna osoba mówi wyraźnie: - Pomnik pedofila powinien stąd zniknąć! Przecież to chore, straszne, potworne. Te osoby, które molestował, do dziś nie mogą sobie poradzić ze sobą. Tyle tragedii przez jednego człowieka.
Starszy mężczyzna mówi, że ks. Jankowski skutecznie zniechęcił go do Kościoła, tak upolitycznione miał kazania.
Kolejny twierdzi, że teraz nie jest lepiej. – Chciałem się pomodlić w Brygidzie za zdrowie chorej mamy, a tu przy drzwiach opłata 4 zł za wejście, składka na bursztynowy ołtarz. No ludzie!
Gdy pytam o zarzut pedofilii wobec Jankowskiego, wzrusza ramionami: – Nie on pierwszy w Kościele i nie jedyny.