Marcin Makowski: Wyciekają kolejne listy Mosbacher. Ktoś w rządzie gra na zmianę ambasadora
Po kryzysie, który wzbudził list ambasador USA Georgette Mosbacher w obronie telewizji TVN wysłany m.in. do premiera Morawieckiego, do mediów przedostają się kolejne pisma dyplomatyczne. Tym razem chodzi o lobbing w sprawie leków i Ubera. - To forma presji na Waszyngton, aby zdyscyplinował albo wymienił swojego przedstawiciela - słyszymy.
Po tym, gdy pod koniec listopada ujawniliśmy w tygodniku ”Do Rzeczy” razem z Wojciechem Wybranowskim serię nacisków ambasador USA na polski rząd oraz list wysłany do premiera, prezydenta i szefa MSWiA w sprawie telewizji TVN, wokół Georgette Mosbacher zrobiło się naprawdę gorąco. Literówki, błędy w opisie stanowisk i jego bezpośrednia forma były jednak tylko powierzchnią głębszego problemu, o którym w kręgach rządowych mówiło się od wielu miesięcy.
Jawny lobbing Mosbacher?
Otóż następczyni Paula Jonesa, która jeszcze w fazie przesłuchania przed komisją senacką w Waszyngtonie wzbudziła w Warszawie kontrowersje m.in. oskarżeniami o wzrost nastrojów antysemickich w Europie związanych z nowelizacją ustawy o IPN, w relacjach z polskimi politykami nagminnie wykraczała poza swoją rolę. - Wiele osób sądziło, że przez pryzmat jednego listu do Morawieckiego nie można oceniać działań ambasador, a sam jego przeciek do mediów psuje relacje polsko-amerykańskie. Ale to był tylko wierzchołek gór lodowej - mówi WP jeden z dobrze poinformowanych polityków PiS.
Faktycznie atmosfera napięcia i wykraczania poza standardową rolę ambasadora przez Georgette Mosbacher narastała stopniowo miesiącami, znajdując kulminację na przełomie października i listopada 2018 r., gdy doszło do serii następujących zdarzeń: 1. Osobistej interwencji w sprawie posiadającej amerykański kapitał stacji TVN, poruszonej również podczas spotkania komisji sejmowej zajmującej się relacjami Polska-USA. 2. Lobbingu w sprawie prawa podatkowego dla amerykańskich spółek liczonego od ich przychodów. 3. Zabiegania o zmiany w prawie nowelizacji ustawy o ruchu drogowym, korzystnych dla amerykańskiej firmy Uber. 4. Interwencji i listu do Ministerstwa Zdrowia odnośnie dopisania do listy leków refundowanych specyfiku współprodukowanego przez amerykańską spółkę.
Wpadki ambasador USA
Już jednak wcześniej, w dyplomatycznych kuluarach wymieniano się niezręcznościami czynionymi na przeróżnych spotkaniach przez ambasador Mosbacher, z pytaniem do premiera odnośnie do ”polskiego wsparcia dla reżim al-Asada w Syrii”, które w rzeczywistości było przekazaniem pieniędzy na pomoc humanitarną dla chrześcijan mieszkających w objętych działaniami zbrojnymi regionów tego państwa.
Według mojej wiedzy, po ogromnym zamieszaniu związanym z opublikowaniem listu Georgette Mosbacher do Mateusza Morawieckiego, które dotarło również do mediów i polityków w USA, pani ambasador choć formalnie wsparta na konferencji Departamentu Stanu, nieoficjalnie musiała się tłumaczyć z wywołanego kryzysu i zmienić formę komunikacji z polskim rządem. Choć jak sama tłumaczyła gdy mieliśmy okazję rozmawiać, ”jej zadaniem jest dbanie o amerykańskie interesy w Polsce”, dzisiaj okazuje się, że dla części rządu Zjednoczonej Prawicy, dbanie o interesy przerodziło się w zbyt daleko posunięty lobbing, mający na celu wpływanie na prawodawstwo.
Ktoś w rządzie gra na zmianę na górze
Listy do ministra Łukasza Szumowskiego oraz Andrzeja Adamczyka, opublikowane przez dziennik ”Fakt” na początku stycznia, również pochodzą ze wspomnianego gorącego przełomu października i listopada. Ich treść i kolejno: wpływ na wpis konkretnego specyfiku do listy leków refundowanych i dostosowanie prawa korzystnego dla korporacji Uber, zaniepokoiły polskich decydentów. - Dla mnie to jasny sygnał, że ktoś w rządzie gra na zmianę ambasadora USA w Polsce. Takie listy nie ukazują się przypadkiem, a w obecnej sytuacji mówimy już o całej serii. Jako kraj wypadamy w tym kontekście fatalnie, niczym kolonia, w której można przepychać kolanem prawo korzystne dla większego gracza. Georgette Mosbacher wydaje się nie zmieniać swojego nastawienia, dlatego ktoś poszedł ze wszystkim do mediów - słyszę z ust polityka dobrze zorientowanego w relacjach polsko-amerykańskich.
Wszystko wskazuje na to, że choć dymisja Mosbacher w obecnej sytuacji politycznej może być niewykonalna, praca w aurze nieustannego kryzysu wizerunkowego i wykraczania poza swoje kompetencje, z czasem będzie ciążyć również Waszyngtonowi. - Niewykluczone, że jeśli kryzys się przeciągnie, do przetasowania dojdzie po wyborach parlamentarnych w Polsce - mówi WP jeden z parlamentarzystów Zjednoczonej Prawicy.
Marcin Makowski dla WP Opinie