Marcin Makowski: Kluczenie wokół Kościoła. Barbara Nowacka liberalnym Andruszkiewiczem Platformy
Jaką partią, pod względem światopoglądowym, jest dzisiaj PO? Z jednej strony Schetyna chciałby przystroić się w Unii w szaty chadeka, z drugiej w Polsce rozwinąć ”liberalne skrzydła”. Jednym z nich jest Barbara Nowacka, która z inicjatywą ostrego rozdziału Kościoła od państwa pełni w KO rolę liberalnego Andruszkiewicza.
Kiedy w epoce świetności Koalicji Obywatelskiej rozmawiałem w Krakowie z Katarzyną Lubnauer, zapytałem ją, czy nie ma problemu we współpracy na gruncie ideologicznym z Grzegorzem Schetyną. W końcu lider PO zapowiedział swego czasu, że jego partia nigdy nie skręci za nadto na lewo ze względu na - jak to określił - ”zarzuconą konserwatywną kotwicę”. Szefowa Nowoczesnej odpowiedziała wtedy, że na koalicyjnym statku jest również miejsce na liberalny żagiel.
Każdemu, kto kiedykolwiek żeglował polecam wykonanie tak przedstawionego eksperymentu - wrażenia z kręcenia pętli na pełnym wietrze z zarzuconą kotwicą niezapomniane.
Od tamtego czasu, choć już ze zmarginalizowaną Nowoczesną, stanowisko Platformy wobec Kościoła i tematów sumienia nie uległo zmianie. Przyciśnięci do odpowiedzi politycy kluczą, unikają zajmowania jednoznacznego stanowiska, pozorując jedynie posiadanie żagli, skrzydeł czy wyrazistego kośćca ideowego. Nim właściwie od początku istnienia PO, pomimo opisywanej okazjonalnie przez media frakcji liberałów, było na tyle szerokie rozmycie spektrum opinii, aby niemożliwym było określenie, co partia chciałaby zrobić w kwestii związków partnerskich, religii w szkołach, aborcji czy par homoseksualnych. Bo, że deklaratywnie wszystkie te postulaty delikatnie popierała, wiemy. Tyle, że nie przez przypadek - tylko w wyniku przemyślanej strategii ”świętego status quo” - przez osiem lat żadnej z nich systemowo nie rozwiązano.
Od 2015 czasy się jednak trochę pozmieniały, a na fali popularności ”Kleru” i kryzysu instytucjonalnego Kościoła, temat stał się jedną z dominant aktualnego cyklu wyborczego. Mocno akcentowany choćby ze strony tworzącej się partii Roberta Biedronia. Dla Schetyny sprawdzianem wiarygodności w tym zakresie okazała deklaracja sojuszniczej Barbary Nowackiej z Inicjatywy Polska, która w święto Trzech Króli szóstego stycznia zapowiedziała zbieranie podpisów pod petycją za stworzeniem projektem ustawy zakładającej m.in.; zniesienie finansowania religii w szkołach, wpisanie jej na listę zajęć dodatkowych czy likwidację Funduszu Kościelnego i komisji rządowo-kościelnych.
Pół królestwa i rękę księcia lub księżniczki dla tego, kto znajdzie na zdjęciach z konferencji prasowej pod Sejmem twarz prominentnego polityka Platformy. Jest KOD, są ruchy proaborcyjne, feministyczne, SLD i organizacje ”promujące świeckość”. Wierchuszka PO siedzi gdzie indziej, w wypowiedziach medialnych wzajemnie sobie przecząc. Oto z jednej strony słyszymy, jak Cezary Tomczyk zapewnia, że ”rozdział Kościoła od państwa jest potrzebny i nie powinien być fikcją”, a ”Kościół katolicki stał się tak sojusznikiem jednej z politycznych partii”. Z drugiej natomiast Tomasz Siemoniak przekonuje, że ”PO na wojnę z Kościołem nie pójdzie”, choć na inicjatywę Nowackiej patrzy ”z dużą życzliwością”.
I na tej życzliwości właściwie zawsze się kończy, bo stanowcze i jednoznaczne stanowisko zniechęciło by bliższych katolicyzmu i konserwatywnych wyborców Platformy, których ta ma niemało, z czego zdaje sobie sprawę. Czy nie jest zatem tak, że Barbara Nowacka - w sensie wizerunkowym i ideologicznym - pełni w Koalicji Obywatelskiej tę samą funkcję, którą pełnić ma w Zjednoczonej Prawicy werbunek Adama Andruszkiewicza? Oficjalnie wita się ich na pokładzie, choć pochodzą z zupełnie innych bajek. Gdy zaczynają robić to, co robili zawsze, odcina się od nich, dystansuje, ”życzliwie wspiera” z bezpiecznych pozycji, puszczając oko do odmiennego elektoratu, który skusi się obietnicą pluralizmu wewnątrz środowiska, które politycznie nie do końca go kręci.
Nowacka, idąc w sojusz ze Schetyną przekonywała, że jej rezygnacja z bezkompromisowości ideowej zostanie zrekompensowana wyborcy lewicowo-liberalnego realnym wpływem na stanowisko partii. Miało to być polityczne małżeństwo z rozsądku na rzecz pragmatyzmu i skuteczności. Tymczasem, jak kolejny raz w przypadku współpracy lewicy i liberałów z Platformą, nie można liczyć nawet na związek partnerski.
Marcin Makowski dla WP Opinie