Marcin Makowski: Jarosław Kaczyński z pomysłem za zakończenie miesięcznic. I to jest dobra wiadomość
Choć na 88. miesięcznicy smoleńskiej nadal widzieliśmy Polskę podzieloną (dosłownie i w przenośni) na dwa obozy, trudno nie odnieść wrażenia, że coś zmieniło się na lepsze. Być może Obywatele RP posłuchali apelu Krystyny Jandy, aby miesięcznice po prostu ignorować, być może formuła buntu za wszelką cenę i fizycznej konfrontacji z policją wyczerpała swój potencjał. Bez względu na powód, zarówno z ust Jarosława Kaczyńskiego jak i Pawła Kasprzaka słychać było, że powrotu do opcji siłowej już raczej nie ma.
Pomimo tego, że lider Obywateli RP w jednym zdaniu apelował o szacunek dla modlących się oraz lidera Prawa i Sprawiedliwości, a w drugim twierdził, że ten ”kłamie jak pies”, mówił również rzeczy, które jeszcze miesiąc temu wydawały się nie do pomyślenia. ”Kiedy lud smoleński modli się, zróbmy wszystko, by okazać respekt dla ich konstytucyjnych praw. (…) My również wspominamy dzisiaj pamięć 96 osób, które zginęły tragicznie. Wspominamy nawet pamięć Lecha Kaczyńskiego, niegdyś prezydenta RP, tragicznego prezydenta” - zaapelował bez entuzjazmu do stosunkowo nielicznej grupy osób, zebranych pod kolumną Zygmunta.
Również Jarosław Kaczyński, choć retoryka jego przemówienia nie odbiegała od wcześniejszych, powiedział coś, co wielu obecnych mogło zaskoczyć. Miesięcznice muszą mieć jakiś ostateczny cel i powinny skończyć się konstruktywną konkluzją. ”Wierzę, że w ósmą rocznicę tragedii staną tu pomniki i usłyszymy ostateczną odpowiedź ws. katastrofy. Wtedy - po 96 marszach, a ofiar było przecież 96 - będziemy mogli powiedzieć ’kończymy’” - zadeklarował prezes. Nawet jeśli w tym założeniu jest wiele niewiadomych, nawet jeśli postawienie pomników w przyszłym roku nie jest przesądzone, a prawda o katastrofie smoleńskiej nie objawi się cudownie na kolejną rocznicę tragedii - wyraźnie widać, że również lider Prawa i Sprawiedliwości zdaje sobie sprawę, że miesięcznice nie mogą trwać w nieskończoność. Z pewnością nadal będzie grupa osób, które przyjdą na okolicznościową mszę, natomiast formuła wiecowa i związane z nią wyjątkowe środki ostrożności, dobiega końca.
Tak wyglądała 88 miesięcznica smoleńska
Jak zauważyło wielu prawicowych komentatorów, pomysł prezesa ze względu na symbolikę i przypadającą dokładnie w 96. miesięcznicę ósmą rocznicę tragedii, to najlepszy moment do postawienia kropki nad i. Wskazania na celowość miesięcznic, zarówno pod względem prowadzonego śledztwa, fizycznego upamiętnienia ofiar oraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Krakowskim Przedmieściu.
Przy okazji czwartkowych obchodów znamienne były również proporcje i skala kontrmanifestacji, które wyraźnie straciły impet i cel. Nie pojawił się na nich żaden ze znanych polityków ani działaczy opozycji. Nie było Władysława Frasyniuka, nie było Lecha Wałęsy, choć wcześniej zapowiadał, że na sierpniową miesięcznicę już się wybierze. W stosunku do ludzi maszerujących pod Pałac Prezydencki, frekwencyjnie Obywatele RP wypadli po prostu blado. Wszystko wskazuje na to, że z idei bardziej radykalnego KOD-u nic nie wyszło, i nawet pomimo usilnego rzucania się pod nogi policjantów oraz performensu w postaci zakucia się w łańcuchy przy Zamku Królewskim, po prostu mało kogo takie teatralne gesty poruszały. Choć Agnieszka Holland stwierdziła w wywiadzie, że obserwując środki bezpieczeństwa wprowadzone przez władzę, myślała o inwazji na Czechosłowację w 1968 i ”metodach ubeckich” - w konfrontacji ze spokojem 88. miesięcznicy, podobne analogie nie korespondowały z rzeczywistością. "Boję się, że będzie eskalacja. Że niedługo zamkną Krakowskie Przedmieście na tydzień, a potem na cały czas, że w ogóle nie będzie przejścia. A potem wysiedlą ludzi, którzy mieszkają na piętrach” - dodała reżyserka, ale jak na złość, ani do eskalacji, ani do zamykania Warszawy nikt nie chce doprowadzić.
Na marginesie czwartkowych obchodów warto zadać sobie również pytanie, dlaczego doszliśmy do punktu, w którym w ogóle potrzebne są tak potężne siły policyjne oraz obwarowanie centrum miasta masywnymi barierkami. To nie ”władza odgradzająca się od obywateli”, ale konsekwencja działania grupy osób, które uważają, że ich konstytucyjnym prawem jest zablokowanie obchodów miesięcznicy. Gdyby nie Paweł Kasprzak i siadanie na ziemi na trasie przemarszu, cała ta oprawa byłaby zbędna i przecież bez niej Warszawa odbywała się co miesiąc przez siedem lat. Dlatego śmieszą mnie zagwozdki niektórych dziennikarzy, pytających retorycznie na Twitterze: ”Wyobraźcie sobie, że teraz musicie wyjaśnić zagranicznemu turyście, skąd te barierki i co się w mieście dzieje”. W tym samym apokaliptycznym anturażu centrum stolicy przedstawiły wczorajsze Fakty TVN. Moja propozycja jest stosunkowo prosta: jeśli turysta mówi w innym języku niż angielski - wynajmijcie tłumacza. Jak w każdym państwie na świecie, mamy w Polsce swoje polityczne spory, które powoli znajdują pozytywny finał. Europa to nie jest dzisiaj oaza spokoju. Myślę, że ludzie zrozumieją szybciej, niż niektórzy dziennikarze.
Marcin Makowski dla WP Opinie