Lisicki o liście Dudy: prezydent musi pozyskiwać również wątpiących
Publicysta #dzieńdobryWP Paweł Lisicki zauważył, że prezydent, wysyłając listy do Antoniego Macierewicza, chce zaprezentować się jako polityk suwerenny. W ocenie Michała Krzymowskiego z „Newsweeka” to za mało, ale dzięki tej sytuacji mogliśmy zobaczyć, czyją stronę wziął Jarosław Kaczyński.
- Prezydent zauważył, tak sądzę, że jego dotychczasowy sposób działania jest oceniany negatywnie przez rosnącą grupę wyborców, również jego dawnych wyborców – powiedział Paweł Lisicki z "Do Rzeczy". Publicysta podkreślił, że wyborcy prezydenta i wyborcy PiS-u, a szczególnie Antoniego Macierewicza, to są „dwie różne grupy”.
Lisicki tłumaczył, że interes partii jest „węższy”, w związku z czym ugrupowanie nie potrzebuje relatywnie wysokiej liczby głosów. – Prezydent musi pozyskiwać również tych niezdecydowanych, wątpiących, takich, którym się coś podoba albo nie podoba, którzy niekoniecznie są zwolennikami PiS-u – powiedział w #dzieńdobryWP i określił Antoniego Macierewicza jako „najtwardsze jądro PiS-u”.
Zdaniem publicysty bezczynność Dudy mogłaby doprowadzić do uznania go za prezydenta niesuwerennego, czyli narazić na zarzut wysuwany wobec Bronisława Komorowskiego. – Samo wysłanie listu jeszcze nie pokazuje jego pełnej autonomii - stwierdził Michał Krzymowski z „Newsweeka” i uznał za nieprzypadkowe to, że w tym sporze Jarosław Kaczyński wziął stronę prezydenta.
- Jeśli Jarosław Kaczyński mówi, że kilka dni temu rozmawiał z Andrzejem Dudą i w tej samej wypowiedzi dalej mówi, że ekstrawagancja Antoniego Macierewicza powinna być ograniczona, to powstaje trochę takie wrażenie, że jest to działanie zorkiestrowane – dodał Krzymowski.