Kto nie zdał egzaminu przyzwoitości? Politycy mają odpowiedź
Kto nie z nami, ten przeciwko nam. Ci, którym znudziło się czekanie na to, aż sondaże partii rządzącej wreszcie spadną, na gwałt szukają winnych tego stanu.
To, że elektorat zawiódł i woli własny osąd niż ich diagnozę o stanie państwa i władzy, to wiadomo od dawna. Dlatego trzeba znaleźć winnych, przeciwko którym można wytoczyć działa. Nic dziwnego, że jako cel obrali sobie dziennikarzy. Rzecz jasna nie wszystkich. Tylko tych, którzy nie idą z nimi w marszach, rozmawiają ze wszystkimi, czyli i z ich politycznymi wrogami. Jednych bojkotują, innych obrażają, jeszcze innych wyzywają od symetrystów.
Wytaczane działa są coraz potężniejsze. Nie mówisz, że ludzie władzy to nieustanni kłamcy, znaczy że ich wspierasz. Nie mówisz, że łamią konstytucję, to znaczy, że jesteś na ich usługach. A jak nie daj Boże zapraszasz do studia i rozmawiasz z ludźmi PiS, to dajesz dowód na współczesną wersję kolaboracji.
Argumenty, że dziennikarz nie jest od orzekania wyroków, oceny czy cenzurowania, kto może, a kto nie może się wypowiadać, a od tego, by zadawać pytania, wskazywać nieścisłości, pokazywać błędy, nie przekonują, bo przekonać nie mogą. Ma być tak jak chcą oni, jasno, klarownie, bez cienia wątpliwości.
Doszło do tego, że jedni dziennikarze wytykają innym dziennikarzom, ilu to zaprosili polityków PiS, ilu PO, a ilu z pozostałej listy. I już dawno przestało im chodzić o merytoryczną dyskusję, o starcie poglądów, przedstawienie różnych opinii. Im chodzi o to, żeby tym drugim zabrać głos w ogóle.
Z zadziwieniem czytam, jak to politycy przechwalają się na Twitterze, kto już bojkotuje, a kto ma dopiero zamiar bojkotować TVP i nie przyjmować zaproszeń. Moje zadziwienie bierze się głównie stąd, że to ci sami politycy jeszcze niedawno, z ogromnym oburzeniem publikowali statystyki, które miały być dowodem na ograniczanie debaty. Opisywali je jako skandal, że są tak rzadko zapraszani do mediów publicznych. Teraz telewizja publiczna to ta zła. Ale ciągle nie wiem, jaki jest plan na to, by była dobra. Pewnie jak zawsze przy zmianie władzy wymienią kilku czołowych postaci i już będzie dobra. Bo będzie ich.
Powoli zaczynają się też pogróżki. Ostatnio nawet sporo. Te najłagodniejsze mówią o tym, że ktoś, kto jawnie nie wspiera opozycji, a rozmawia z politykami PiS, nie zdał egzaminu z przyzwoitości, że wspiera jedną stronę, że przyjdzie czas rozliczeń. I tak obiektywizmu, uczciwości i przyzwoitości jednych, chcą uczyć drudzy, którzy bez problemu wspierają jedną, konkretną partię. Którzy na jakiekolwiek argumenty odmienne od ich sposobu myślenia są zamknięci.
Dziennikarzem nie jest ten, kto zamyka się na jakieś argumenty i głosy. Dziennikarzem jest ten, który widzi świat znacznie szerzej niż przez pryzmat własnych przekonań, sympatii, a niekiedy wręcz interesów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl