Krzysztof Noworyta: "Musimy zacząć mówić o naszej historii bez lęku. I robić to profesjonalnie"
O tym jak mówić o polskiej przeszłości w sposób odważny i profesjonalny, wyzwaniu, którym było nakręcenie animacji "Niezwyciężeni" oraz styku historii z polityką, w rozmowie z Marcinem Makowskim opowiada Krzysztof Noworyta - producent i współautor scenariusza dla animowanej historii Polski od II wojny światowej do upadku komunizmu. Nad projektem pracował Instytut Pamięci Narodowej, studio kreatywne Fish Ladder / Platige Image i firma Juice. Narratorem angielskiej wersji "Niezwyciężonych" jest Sean Bean.
Marcin Makowski: Jest pan producentem i współautorem animacji ”Niezwyciężeni”, ukazującej historię Polski od wybuchu II wojny światowej, po upadek żelaznej kurtyny. Bardzo mocny przekaz - jakby to niektórzy dzisiaj nazwali - ”narodowo-patriotyczny”. Jak narodziła się sama idea takiego projektu?
Krzysztof Noworyta: Inicjatywa wyszła ze strony Instytutu Pamięci Narodowej, który zaprosił nas do współpracy. Scenariusz filmu był pracą wspólną. Szukaliśmy pomysłu na narrację oraz na to, jak opowiedzieć o pięciu dekadach historii, mając tysiące wątków oraz bohaterów. Kiedy już uzgodniliśmy najważniejsze punkty, wszystko potoczyło się błyskawicznie. Ustaliliśmy, kim jest bohater, co przeszedł, co sobą reprezentuje, jaki ton ma przyjąć. To wszystko złożyło się, że ”Niezwyciężeni” mają moim zdaniem ogromny ładunek emocjonalny i edukacyjny.
Dobrze, ale jak to wyglądało na początku? Przychodzą graficy do IPN-u, i co słyszą?
Rafał Pękała z Instytutu powiedział nam krótko: ”Panowie, chcemy zrobić film o tym, że nie dla wszystkich wojna skończyła się w 1945 roku”. Tyle.
Czyli polityka historyczna?
Dla mnie to jest bardziej edukacja, czyli pokazanie wersji wydarzeń, o której większość ludzi nie zdaje sobie nawet sprawy. Co jest ważne, nie rodzi się on w reakcji na narrację rosyjską, niemiecką, amerykańską czy jakąkolwiek inną, ale jest naszym twórczym wyjściem z samodzielną opowieścią. To głos wolnych ludzi, żyjących w wolnym państwie, którzy siedzą przy stoliku z innymi państwami i opowiadają historię na tych samych prawach co one - my to widzimy nieco inaczej.
Zobacz całą animację "Niezwyciężeni" po polsku
Możemy się spodziewać ”Niezwyciężonych”, którzy trafią również do innych krajów?
Oczywiście. W wersji angielskiej, narratorem jest słynny aktor Sean Bean, pracujemy nad innymi wersjami językowymi, w tym nad wersją chińską. Zależało nam, aby zarówno w wersji polskiej, którą przygotował Mirosław Zbrojewicz, jak i angielskiej przebijał przez głos ten sam ton. To ma być opowieść człowieka, który to przeżył i ma do wydarzeń, o których mówi dystans. Chcieliśmy, aby była możliwie uniwersalna i przemawiała do każdego odbiorcy, nawet tego, który niespecjalnie zna się na historii.
Pierwsza scena filmu: polski żołnierz wzięty w kleszcze przez dwie, zagradzające mu drogę ściany - jedną ze swastyką, drugą z sierpem i młotem. “Ta wojna była pewna, nikt nie sądził, że dla Polski potrwa pół wieku” - mówi narrator. Chce wrócić do tego wątku, który już pan zasygnalizował. Czy waszym zdaniem wojna faktycznie skończyła się w 1989 roku, czy to jednak skrót myślowy?
Oczywiście chodzi o pewną syntezę dziejów i uzmysłowienie ludziom na Zachodzie, że w Polsce do upadku komunizmu zmagaliśmy się z konsekwencjami II wojny światowej. Konsekwencje, uzależnienie od ZSRR, wojska radzieckie na terytorium Polski - to jest klucz do zrozumienia tego zdania. Oczywiście nasza animacja to nie tylko kilka minut opowieści, ale cała akcja edukacyjna, którą równolegle prowadzi IPN. Wystarczy wejść na stronę www.niezwyciezeni-film.pl, żeby do każdej sceny przeczytać wprowadzenie historyczne. Było dla nad bardzo istotne, aby oba te aspekty połączyć.
W jaki sposób z tylu wydarzeń wybraliście te, na których trzeba było się skupić?
Chcieliśmy pokazać, że nawet w tak trudnym momencie dziejów, Polaków stać było na heroizm i realne zwycięstwa. Mamy Polskie Państwo Podziemne, Armię Andersa, gen. Maczka, Monte Cassino, bitwę o Anglię, Cichociemnych, Enigmę, Karskiego, Pileckiego…
Jak znam życie, zaraz pojawi się zarzut, że heroizujecie polską historię, nie dostrzegacie jej ciemnych stron, pokazujecie jedynie Polaków ratujących Żydów, i tak dalej.
Liczymy się z tym, że podobne głosy się pojawią, ale jak ktoś ma uwagi, to niech powie konkretnie, które z przedstawionych wydarzeń nie jest prawdą? Co się w historii nie wydarzyło? Nie mieliśmy dzielnych żołnierzy? Nie narażaliśmy życia ratując naszych współobywateli od Holokaustu? Mieliśmy Irenę Sendler, był Witold Pilecki, nikt nie słuchał ostrzeżeń Jana Karskiego.
Jest jedna sugestywna scena, w której Karski wraca ze spuszczoną głową z USA, a pomnik Lincolna się od niego odwraca. ”Polityka okazuje się ważniejsza, niż życie ludzkie”. Myśli pan, że będzie polemika ze strony Waszyngtonu? Albo inny fragment: ”W niemieckim getcie polscy Żydzi walczą z Niemcami”. Wielu żydowskich historyków twierdzi, że Polacy zachowali się wobec tego powstania biernie.
Kiedy my ukazujemy fakty historyczne, a nie jakieś spiskowe teorie dziejów. Jeśli ktoś uzna, że warto z nimi dyskutować, sądzę, że taka dyskusja przysłuży się sprawie. Zacznijmy otwarcie rozmawiać o przeszłości, dostrzegać, że ma różne perspektywy. Dla mnie najważniejsze jednak było przekazanie czegoś uniwersalnego dla wszystkich Polaków. Naszego narodowego genu wolności, uporu, woli walki. Przecież Polacy dla wolności są w stanie dokonać rzeczy niezwykłych - to powinno przede wszystkim wybrzmieć.
”My nie błagamy o wolność, my o nią walczymy” - tymi słowami kończą się ”Niezwyciężeni”.
I właśnie tym kluczem dobieraliśmy naszych bohaterów i bohaterki. Każdy swoimi czynami pokazywał, jak wcielić te słowa w czyn. Powstanie Warszawskie, Enigma, wywiad, żołnierze, zwykli ludzie – to pragnienie wolności ich łączyło.
Po obejrzeniu animacji jedno muszę przyznać - na pewno nie boicie się mówić wprost i dosadnie. Jałta nazwana zostaje ”zdradą”, za którą płacimy cenę rzuceniem w objęcia komunizmu.
Mówimy tak, bo nie mamy czego się bać. Ten film poza rolą rozrywkową i edukacyjną, ma również ładunek terapeutyczny. Polacy powinni mówić jak było, bez lęku, bez wymuszonej poprawności politycznej. Muszą zacząć być kreatorami debat historycznych, narzucać tematy, wyjść z bierności, w której do tej pory często tkwili. Dzisiaj jesteśmy częścią Zachodu, wojna i komunizm za nami - chcemy z dystansem i na spokojnie pomóc innym zrozumieć, przez co musieliśmy przejść - a w konsekwencji, kim dzisiaj przez to jesteśmy. Co jest dla nas ważne.
Na koniec zapytam o coś bardzo przyziemnego. Wiemy, w jakich czasach żyjemy, jak gorących i spolaryzowanych partyjnie. Jak pan odpowie ludziom, którzy na pewno zaraz podniosą krzyk, że komercyjne firmy, odnoszące światowe sukcesy, angażują się w bieżącą politykę?
Dla nas to nie jest polityka, tylko działanie na rzecz Polski. Często współpracujemy z instytucjami publicznymi. Nasza przygoda z opowiadaniem o historii naszego kraju zaczęła się już siedem lat temu. Było ”Miasto Ruin”, ”Animowana historia Polski”, projektujemy wystawy stałe Muzeum Historii Polski i Muzeum Józefa Piłsudskiego. To nasza świadoma decyzja, która nie łączy się z żadnym rządem, ani żadną partią. Chcemy profesjonalnie i w najlepszy sposób pod względem technologicznym mówić o tym, z czego możemy być dumni. Jakość w opowiadaniu historii, a nie same historie są kluczem do sukcesu. A z czego możemy być bardziej dumni niż z naszego kraju i jego bohaterów?
Rozmawiał Marcin Makowski, WP Opinie