Krwawy błazen z Ugandy. Prawda i legenda o Idim Aminie
Jego zbrodnie budziły na całym świecie grozę, a zachowanie - śmiech. Co dziesiąty mieszkaniec Ugandy został zapewne zamordowany podczas rządów Idiego Amina. Zważywszy na to, że władał tym sześciomilionowym krajem zaledwie osiem lat (1971-1979), osiągnął wynik ustępujący w owej epoce jedynie wyczynom Pol Pota w Kambodży. Toteż nazywano go Rzeźnikiem z Ugandy lub Hańbą Afryki.
Ten ważący 100 kg, dwumetrowy bokser o śmiertelnie silnym ciosie sam chciał uchodzić za Wielkiego Tatusia (Big Daddy). Ponieważ ani Ugandyjczyków, ani reszty ludzi na świecie nie zdołał do tego przekonać, z wrodzoną skromnością nadał sobie tytuł oficjalny: "Jego Ekscelencja Dożywotni Prezydent Ugandy, Marszałek Polny, Doktor Idi Amin, Władca Wszystkich Stworzeń na Ziemi i Ryb w Morzu, Zdobywca Imperium Brytyjskiego w Afryce w Ogólności, a Ugandy w Szczególności, Kawaler Krzyża Wiktorii, Medalu za Wybitną Służbę i Krzyża Wojennego".
Włodarz Ugandy
9 października 1962 r., gdy kraj zyskał niepodległość, Idi Amin był najstarszym stopniem czarnoskórym w ugandyjskiej armii, toteż - choć skończył zaledwie cztery klasy i był półanalfabetą - objął w niej stanowisko zastępcy głównodowodzącego. Związał się z pierwszym premierem rządu Ugandy, którym był Apollo Milton Obote z plemienia Lango. Razem z nim w 1966 r. obalił urzędującego prezydenta. Był nim Edward Mutesa II - zarazem król plemienia Buganda. Po zwycięstwie nad królewskim plemieniem pod Mengo Hill mniejsze ludy (zwane nilockimi) okrzyknęły Amina bohaterem narodowym.
Bohater - tak jak zresztą inni notable w rządzie i wojsku - kradł pieniądze państwowe oraz handlował nielegalnie złotem i kością słoniową. Nowy prezydent Obote, zresztą również malwersant na wielką skalę, który zaczął obawiać się sojusznika, zebrał dowody w tajnym raporcie i uspokojony, że ma takiego haka w zanadrzu, pojechał na szczyt Commonwealthu w Singapurze. Amin hakiem się nie przejął i dokonał zamachu stanu, dla pewności każąc wiernym sobie żołnierzom wyrżnąć absolutnie wszystkich kolegów z plemion Lango i Acholi. A więc połowę armii ugandyjskiej! I tak po trupach rozpoczął w 1971 r. swe ośmioletnie rządy.
Idi Amin w stolicy Ugandy Kampali fot. PAP/Photoshot/Mohamed Amin/Camerpix/WpN
Świat zachodni, zadowolony z obalenia prokomunistycznego prezydenta Obote, przeszedł nad rzezią do porządku dziennego. Amin, zachwycony dobrymi komentarzami prasy, z pierwszymi zagranicznymi wizytami udał się do Izraela i Wielkiej Brytanii. W 1972 r. dyktator, który szybko trwonił wszelkie pożyczki i darowizny, szukał kolejnych w ZSRS i Libii. W tym samym roku upatrzył nowe źródło pieniędzy: majątki Azjatów - szczególnie Hindusów - którzy zajmowali się handlem, ale też byli nielicznymi w Ugandzie ludźmi wykształconymi. Od sierpnia tego roku rozpoczął się exodus 70 tys. ludzi wyganianych z domów i pozbawianych dorobku nieraz kilku pokoleń.
Los mieszkańców Ugandy, podobnie jak innych krajów postkolonialnej Afryki, interesował Zachód i Wschód o tyle, o ile mieściły się w ich strategii geopolitycznej lub stanowiły źródło sensacji dla prasy. Uważniej i ze zgrozą przyjrzano się Ugandzie po dramacie na lotnisku w Entebbe w 1976 r. Wtedy to terroryści palestyńscy i niemieccy porwali samolot, na którego pokładzie znajdowało się około stu pasażerów z Izraela lub pochodzenia żydowskiego. 27 czerwca samolot Air France z 248 pasażerami i 12 członkami załogi na pokładzie wystartował z Aten do Paryża, ale został uprowadzony i zmuszony do lądowania w Libii. Po długim oczekiwaniu zatankował w Bengazi paliwo i nocą dotarł do Entebbe. Tam do czterech porywaczy dołączyło jeszcze trzech, a na domiar złego okazało się, że ugandyjski dyktator jest współpracownikiem terrorystów. De facto wsparł ich żądania uwolnienia 40 palestyńskich bojowników więzionych przez Izrael oraz 13 więźniów we Francji, w Niemczech, Szwajcarii i Kenii.
105 zakładników żydowskich (innych terroryści wcześniej wypuścili) uwolnili po brawurowej akcji izraelscy komndosi. Około setka żołnierzy pokonała tysiąc kilometrów i w ciągu kilku minut zajęła halę, gdzie przetrzymywano zakładników. Zabito sześciu porywaczy oraz kilkudziesięciu bezradnych żołnierzy ugandyjskich, komandosi zniszczyli całe wojskowe lotnictwo ugandyjskie w postaci kilku migów 17 i odlecieli do Nairobi w Kenii.
Amin, który podczas akcji wpadł w panikę i zaszył się w swym pałacu w Kampali, zagroził, że weźmie odwet i wyśle do Izraela "pierwszą samobójczą dywizję pancerną". Groźby nie spełnił.
Bestia
Wielkim zbrodniarzem Idi Amin był z pewnością. Zabił wielu ludzi własnoręcznie, a setki tysięcy kazał mordować. Ponieważ liczne zbrodnie miały charakter czystek plemiennych, a były popełniane masowo i ze szczególnym okrucieństwem, można go uznać nawet za ludobójcę.
Coraz bardziej lubował się w przedłużaniu męczarni zabijanych. Stosowano podobno wiele wymyślnych tortur, m.in. wycinanie ofiarom kawałków ciała i zmuszanie ich do ich zjedzenia. Szefa sztabu Sulejmana Husajna Amin kazał zatłuc kolbami karabinów, a jego uciętą głowę umieścił w zamrażalniku lodówki. Podczas przyjęcia w stołecznym pałacu w sierpniu 1972 r. (akurat zaczął się exodus Hindusów) Idi Amin odszedł na chwilę od stołu i wrócił, trzymając na srebrnej tacy obłożoną lodem głowę nieszczęsnego generała. Szok przerażonych gości wzrósł jeszcze, kiedy "Big Daddy" oświadczył, że lubi od czasu do czasu posilić się ludzkim mięsem, a w lodówce trzyma także głowę Jananiego Luwuma, arcybiskupa ugandyjskiego Kościoła anglikańskiego.
W marcu 1974 r. kazał pokazać w telewizji ugandyjskiej los żony, którą uznał za nieposłuszną i niewierną. Wedle relacji, na stole operacyjnym leżał jej okaleczony tułów. Głowa i wszystkie kończyny kobiety zostały amputowane. Głowa została odwrócona i przyszyta twarzą do korpusu. Nogi zostały przyszyte do ramion, a ręce przyłączone do zakrwawionych bioder...
Klown
Amin chciał stanąć na czele szkockich wojsk i pokonać Anglię. Na pogrzebie władcy Arabii Saudyjskiej pojawił się ubrany w kilt. Chciał też być mediatorem w konflikcie północnoirlandzkim. Królową Elżbietę II wyzwał na bokserski pojedynek, a ponieważ nie doczekał się odzewu, uznał się za Pogromcę Imperium Brytyjskiego i uważał, że to on, a nie królowa brytyjska, powinien stać na czele Wspólnoty Narodów. Na walkę w ringu wyzywał bezskutecznie także maleńkiego prezydenta Tanzanii. Wyśmiewany przezeń Julius Nyerere rękawic bokserskich nie założył, ale to on właśnie obalił w 1979 r. na czele wojsk tanzańskich dyktaturę Amina.
Zanim to nastąpiło, Amin korespondował - na ogół jednostronnie; to znaczy on pisał, a oni nie odpowiadali - z najpoważniejszymi mężami stanu. Oto cytaty. Do Richarda Nixona podczas afery Watergate: "Jeśli twój kraj cię nie rozumie, przyjedź do Papy Amina, który cię uwielbia. Całuję w oba policzki". Postscriptum: "Kiedy stabilność państwa jest zagrożona, jedynym wyjściem, niestety, jest aresztowanie przywódców opozycji".
Do Leonida Breżniewa i Mao Tse-tunga: "Ostatnio dużo myślałem o Związku Sowieckim i Chinach. Martwię się o Was. Chciałbym, żebyście byli szczęśliwi. Wasze wzajemne stosunki nie są zbyt przyjacielskie. Jeśli potrzebujecie mediatora, jestem do waszej dyspozycji".
Do premiera rządu Izraela w czasie wojny Jom Kippur (1973): "Rozkazuję wam, byście się poddali".
Do rządu tureckiego po inwazji Turcji na Cypr: "Zwracam się z prośbą o udostępnienie mi planów wojskowych i filmowego zapisu inwazji, ponieważ mogą mi się przydać, kiedy moja armia zaatakuje Republikę Południowej Afryki".
Coca-colę uznawał za najsmaczniejszy i najbardziej wyszukany na świecie napój (alkoholu jako muzułmanin nie pił), który podawał zagranicznym gościom. Oficjalną tytulaturę, jaką się sam obdarzył, podałem na wstępie. Trzeba jeszcze dodać, że także Jezioro Edwarda zyskało nową nazwę - Jezioro Idi Amin Dada. Kiedy uciekł po wojnie z Tanzanią do Arabii Saudyjskiej, miał 12 żon i kilkadziesiąt dzieci. Umarł tam dopiero przed 10 laty.