Koszmar PiS. Krok w tył ws. IPN, Unia błyska szablą
Choć z obozu PiS płyną sygnały, że białe jest czarne, a z ustawy o IPN nikt nie rezygnuje, prawda jest taka, że rząd wycofał się z niej rakiem. Na dokładkę okazało się, że dalej będzie trwał proces Polski w Brukseli. A kat Timmermans dostał nowe narzędzie tortur.
Rach ciach, ustawę o IPN w piach. Z jednej strony wypada się cieszyć, że rząd Mateusza Morawieckiego realnie ocenił swoje siły. Mimo najszczerszych chęci i nawet wszystkich racjonalnych argumentów po swojej stronie, sporu o holocaust z Izraelem nie dało się wygrać. Długo wydawało się, że na potrzeby polityki wewnętrznej PiS jest gotów skłócić się z całym światem. Gdy jednak okazało się, że, mimo polskich racji, po stronie Żydów stoją również Stany Zjednoczone, stało się jasne, że z feralnej nowelizacji trzeba się wycofać.
Mieliśmy więc formalne zamrożenie, którego nie było, a w środę ogar, który miał stać na straży polskiej racji historycznej, stracił kły. Mateusz Morawiecki przekonuje, że ustawa okazała się sukcesem, o polskiej, prawdziwej wersji historii mówi się teraz częściej, niż kiedykolwiek i decyzja o nowelizacji nowelizacji to tak naprawdę sukces rządu.
Jak zauważył Marcin Makowski, nawiązując do słów Stefana Kisielewskiego, rząd bohatersko wziął się za naprawianie błędów, które sam stworzył.
Z drugiej strony, mimo licznych zaklęć i retorycznej gimnastyki, wspólnej konferencji z Binjaminem Netanjahu, wyborca PiS może po raz kolejny odnieść wrażenie, że Polska, wstając z kolan, znów uderzyła głową w stół. Ustawy o TK - krok w tył. Ustawy o sądownictwie - krok w tył. Ustawa o IPN - krok w tył. Zamiast ignorowanego unijnego mechanizmu relokacji - tysiące migrantów zarobkowych z Azji przyjętych przez rząd. Tak wygląda polityka "non pasaran", którą buńczucznie ogłaszali posłowie PiS.
Polska po raz kolejny poznała swoje miejsce w szeregu, na które nie ma się co obrażać, tylko zmieniać je, uprawiając politykę realną, a nie symboliczno-życzeniową.
Timmermans błyska szablą
Ale to nie koniec środowych cierpień PiS-u. Po gorzkiej pigułce, jaką przyszło mu przełknąć, na popicie dostał czarną polewkę. A była nią wieść, że Frans Timmermans dostał od unijnych komisarzy pozwolenie na wszczęcie procedury o naruszenie prawa UE wobec Polski. Holender, będzie mógł skorzystać z niej wtedy, kiedy uzna to za stosowane. Taką informację podała Polska Agencja Prasowa, powołując się na źródło unijne.
To oznacza, że Timmermans, którego prorządowe media przedstawiają jako kata naszego kraju, będzie mógł użyć wobec niego nowego narzędzia tortur. Wiceszef Komisji, ma dość wodzenia go przez Warszawę za nos i "markowania" wymaganych zmian. Póki co przypomina jedynie torturowanemu, że takie narzędzie ma w zanadrzu.
- Sprawę praworządności w Polsce powinniśmy rozwiązać poprzez dialog. Jestem do dyspozycji polskich władz, by go kontynuować - powiedział po wtorkowym przesłuchaniu naszego kraju w Luksemburgu.
Polski rząd, w osobie ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego, póki co robi dobrą minę do tej gry.
Zobacz też: Bosak w programie "Tłit": wielu Polaków ma niepoprawne politycznie rozważania na temat islamu
- Dyskusja między państwami UE była bardzo rzeczowa. Wyczerpująco przedstawiliśmy nasze argumenty w sprawie reform polskiego sądownictwa. Mamy nadzieję, że spotkanie przybliży nas do zakończenia sporu o praworządności - powiedział Szymański.
Nieoficjalnie mówi się, że i tu PiS pójdzie na takie ustępstwa, jakich wymaga Komisja. W sumie co za różnica. Na koniec i tak będzie można powiedzieć, że to nasz sukces.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl