Kociszewski: Polska pozbawiła Netanjahu sukcesu. To koszt "wybryku" szefa dyplomacji Izraela (Opinia)
Premier Benjamin Netanjahu zapłacił cenę polityczną za burzę w relacjach z Polską. Odmowa udziału Warszawy w szczycie w Jerozolimie pozbawiła go przedwyborczego sukcesu. W obecnej sytuacji Polska nie zrobi nic, żeby w jakikolwiek sposób stworzyć nawet pozory poparcia dla niego.
Grupa Wyszehradzka i Izrael od dłuższego czasu miały prowadzić rozmowy o otwarciu przedstawicielstwa dyplomatycznego w Jerozolimie. Według izraelskiego radia publicznego negocjacje były już bardzo zaawansowane, a decyzja miała zostać ogłoszona podczas szczytu z udziałem premierów Polski, Węgier, Czech i Słowacji w Izraelu. Byłoby to ważnym osiągnięciem dla Benjamina Netanjahu w ramach kampanii przed zaplanowanymi na 9 kwietnia wyborami do parlamentu, Knesetu. Premier mógłby chwalić się tym, że cztery kraje Unii Europejskiej w praktyce uznały miasto za stolicę państwa żydowskiego, choć ich ambasady nadal znajdują się w Tel-Awiwie.
- Nasza otwartość na ten postulat po wybryku Katza spadła z 0 do (-3) – mówi Wirtualnej Polsce przedstawiciel polskiego rządu podkreślając, że wszelkie przecieki po stronie izraelskiej należy interpretować jako część kampanii wyborczej premiera Netanjahu.
To byłoby posunięcie bez precedensu, gdyż Grupa Wyszehradzka nie posiada żadnych innych przedstawicielstw na świecie. Zdaniem izraelskich dziennikarzy, szczegóły miały zostać uzgodnione podczas niedawnego spotkania w Bratysławie, jednak kryzys w relacjach z Polską zniweczył to posunięcie. W reakcji na słowa Netanjahu o kolaboracji Polaków z nazistami i późniejszą wypowiedź szefa dyplomacji Israela Katza o "wysysaniu antysemityzmu z mlekiem matki" delegacja z Warszawy nie wyleciała do Jerozolimy, szczyt oficjalnie się nie odbył i plan spalił na panewce.
Okrojone spotkanie "V4-1"
W rezultacie przywódcy pozostałych państw V4 polecieli do Izraela i rozmawiali z Netanjahu w formule nieoficjalnej. Przy tej okazji premier Węgier zapowiedział otwarcie misji handlowej, a szef rządu Słowacji – instytutu kultury w mieście, które jest jednym z najważniejszych punktów sporu pomiędzy Izraelem a Palestyńczykami. Państwo żydowskie uważa całą Jerozolimę za swoją stolicę. Równocześnie Palestyńczycy chcą zbudować stolicę swojego państwa w arabskich, wschodnich dzielnicach anektowanych przez Izrael po Wojnie Sześciodniowej w 1967 r.
Społeczność międzynarodowa nie uznaje zjednoczonej Jerozolimy za stolicę Izraela pomimo tego, że zarówno Kneset jak i siedziby ministerstw znajdują się w tym mieście. Z kolei ambasady mieszczą się w Tel-Awiwie. Powszechnie uważa się, że kwestia podzielonego miasta powinna zostać rozstrzygnięta w ramach izraelsko – palestyńskiego porozumienia pokojowego.
Prof. Zybertowicz o odwołanym szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie. Zobacz, dlaczego Izraelowi zależało na tym spotkaniu
Z tego powodu decyzja Donalda Trumpa o przeniesieniu ambasady USA z Tel-Awiwu do Jerozolimy spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem w Izraelu i wywołała kryzys w stosunkach z Palestyńczykami i głośne protesty w świecie arabskim. Kraje UE, w tym Polska, również tego posunięcia nie poparły.
Stąd izraelscy komentatorzy z pewnym sceptycyzmem podeszli do pomysłu otwarcia przedstawicielstwa Grupy Wyszehradzkiej. Ich zdaniem byłby to sposób Polski, Węgier, Czech i Słowacji na uniknięcie decyzji w sprawie przeniesienia ambasad, pomimo zdystansowania się od krytycznej wobec Izraela polityki UE oraz zapewnienia publicznego sukcesu premierowi Netanjahu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl