Janik: "Ułaskawienie Andrzeja Dudy w ogniu kampanii prezydenckiej" [OPINIA]
Sprawa ułaskawienia przez prezydenta mężczyzny skazanego za pedofilię nie jest jednoznaczna i na pewno nie taka, jak chciałaby opozycja. Ale czy w ogóle powinniśmy mieć w Polsce "prawo łaski"? Wyposażenie prezydenta w prawo niezmiernie głębokiej ingerencji w prawomocny wyrok sądu jest niepotrzebne, a może też prowadzić do różnych patologii.
Kampania wyborcza trwa w najlepsze. Dlatego co jakiś czas wypływają na wierzch historie, którymi można uderzyć w któregoś z kandydatów. Od kilku dni Polska żyje sprawą ułaskawienia przez prezydenta Andrzeja Dudę pedofila skazanego za molestowanie własnej córki. Wydaje się, że to wprost idealny temat dla przeciwników prezydenta - jednak w tej historii jest trochę niuansów.
Sprawa nie jest jednoznaczna i na pewno nie taka, jak chciałaby opozycja. Skazany za pedofilię odbył całą karę pozbawienia wolności, co do dnia. Andrzej Duda ułaskawił go w ten sposób, że skrócił mu czas, w którym - po wyjściu z więzienia - nie mógł kontaktować się z pokrzywdzoną córką (przy czym ona sama była jedną z osób wnoszących o ułaskawienie ojca, który podobno się zmienił).
To, co jednak dziwi, to że prezydent i minister sprawiedliwości - wywodzący się z partii, której walka z przestępczością była jednym z głównych postulatów i która o pedofilach zawsze wypowiadała się jak najgorzej - teraz decyzji o ułaskawieniu tak bardzo bronią.
Zobacz też: Ułaskawienie pedofila. Barbara Nowacka: Ułaskawienie prezydenta to nie sprawa rodzinna
Stanowisko pokrzywdzonej nie może być decydujące dla oceny wniosku o ułaskawienie. Znamienity kryminolog prof. Brunon Hołyst skomentował dla "Rzeczpospolitej", że "z punktu widzenia wiktymologii i psychologii jest to niewyobrażalna sytuacja, że ofiara przebacza swojemu oprawcy i jeszcze prosi, żeby prezydent go ułaskawił od środka karnego i pozwolił na utrzymywanie normalnych kontaktów. To przypadek niespotykany w skali światowej. Jestem pełen zdziwienia, oburzenia i mam przekonanie, że ma tutaj miejsce niewiarygodność co do faktów".
Co więcej, także opinie sądów czy prokuratury - nawet pozytywnie odnoszące się do wniosku o ułaskawienie - mają tylko charakter pomocniczy i nie są dla prezydenta w żaden sposób wiążące. Warto też wiedzieć, że poprzedni prezydenci nie ułaskawiali przestępców seksualnych.
Ułaskawienie. Prawa łaski w ogóle nie powinno być
Jestem przeciwnikiem instytucji ułaskawienia w ogóle i uważam, że powinna zostać usunięta z polskiego prawa a burza, która obecnie wybuchła, tylko mnie w tym przekonaniu utwierdza. Prezydenckie prawo łaski jest jednak zapisane wprost w konstytucji, dlatego aby wyeliminować możliwość ułaskawień, należałoby ją zmienić, co obecnie jest bardzo mało prawdopodobne.
Prawo łaski to pozostałość po dawnym prawie króla. Już w Konstytucji 3 Maja przyznano królowi prawo ułaskawienia skazanych na śmierć, z wyłączeniem osób dopuszczających się tzw. zbrodni stanu. Obecnie to już jednak rzecz zupełnie anachroniczna. Istnieje szereg instytucji w polskim prawie, które pozwalają na korygowanie orzeczeń sądów w zależności od postawy sprawcy w czasie pobytu w więzieniu, jak choćby warunkowe przedterminowe zwolnienie. I to z nich należy korzystać.
Wyposażenie prezydenta w prawo niezmiernie głębokiej ingerencji w prawomocny wyrok sądu jest niepotrzebne, a może też prowadzić do różnych patologii. Warto wspomnieć np. ułaskawienie Mariusza Kamińskiego przed prawomocnym wyrokiem, Jana Śpiewaka, absolutnie nierozumiejącego, za co właściwie został skazany, czy wcześniej, jeszcze przez Lecha Wałęsę, Andrzeja Z. pseudonim "Słowik".
Jeśli skazany zmienił swoje postępowanie i się zresocjalizował - to dobrze. Bo o to niełatwo. Wątpliwości jednak pozostają: jak bardzo wnikliwie wniosek o ułaskawienie został oceniony przez otoczenie prezydenta? Czy dociekano, dlaczego ofiara tak ciężkiego przestępstwa prosi prezydenta o łaskę dla oprawcy? Czy zastanawiano się, jaki będzie odbiór społeczny decyzji o ułaskawieniu? To są pytania, które dziś należy postawić - ale na które pewnie nie uzyskamy odpowiedzi.
Tomasz Janik dla WP Opinie. Autor jest adwokatem, członkiem Pomorskiej Izby Adwokackiej w Gdańsku.