Janik: "Nowelizacja Kodeksu karnego to katastrofa. Prezydent wystraszył się PiS" (Opinia)
Jedyną decyzją prezydenta powinno być zawetowanie nowelizacji, tego prawnego bubla, aby jak najszybciej można było o nim zapomnieć. Tymczasem, Andrzej Duda umył ręce i odesłał ustawę do tzw. Trybunału Konstytucyjnego, a ten zapewne posłusznie wypełni wolę partii rządzącej.
Nowelizacja Kodeksu karnego depcze prawa człowieka, urąga zasadom poprawnej legislacji, a przy tym zawiera szereg niejasności i sprzeczności.
Oczywiście zmiany są cynicznie przedstawiane jako walka z pedofilią, jednak przepisy dotyczące tych przestępstw to zaledwie kilka procent całej ustawy. Reszta to od dawna przygotowywane w Ministerstwie Sprawiedliwości pomysły, które tylko wyczekiwały na dogodny moment do ich przedstawienia.
Polskie prawo karne jest i bez tej nowelizacji niezwykle surowe - przestępczość systematycznie spada, jednocześnie więzienia są przepełnione, a na odbycie kary czekają na wolności tysiące osób.
Zobacz także: Emocjonalna reakcja Cymańskiego na najnowszy sondaż
W takiej sytuacji partia rządząca postanawia jednak dokręcić jeszcze śrubę i zaprowadzić w Polsce porządki panujące w niektórych państwach azjatyckich.
Słusznie naukowcy z Polskiej Akademii Nauk w niedawnym liście do prezydenta zwrócili uwagę, że:
"Przyjęta nowelizacja kodeksu lekceważy dorobek nauk o człowieku, takich jak psychologia czy psychiatria, nauk społecznych, dorobek myśli prawno-karnej i kryminologicznej […] lekceważy także naukę Kościoła w zakresie dotyczącym niezbywalnej godności osoby ludzkiej".
Może lepiej po prostu przeszczepić do polskiego prawa Landrecht Pruski (surową, pruską ustawę karną z XVIII wieku, gdzie za 60 przestępstw groziła wyłącznie kara śmierci)?
W tym legislacyjnym potworku znajduje się wiele przepisów niezgodnych z europejskimi standardami ochrony praw człowieka jak choćby kara dożywotniego pozbawienia wolności bez prawa do warunkowego zwolnienia.
Efektem działania tej perwersyjnej instytucji będzie wyrzucenie poza nawias społeczeństwa pewnej grupy osób, którym odbierze się nadzieję na opuszczenie kiedykolwiek murów więzienia (wówczas ich resocjalizacja straci jakikolwiek sens), a jednocześnie uczynienie ich zupełnie bezkarnymi (będą mogły popełnić w zakładzie karnym dowolne przestępstwo - choćby zabić strażnika czy lekarza więziennego).
Wisienką na torcie są przepisy pozwalające, aby w niektórych sytuacjach nowe, surowsze prawo działało wstecz do przestępstw popełnionych przed wejściem w życie nowelizacji. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, jak bardzo jest to sprzeczne z Konstytucją czy prawem unijnym.
Procesy karne, w których stosowane będą nowe przepisy, będą musiały być wznowione, jeśli Trybunał uzna tryb uchwalania nowelizacji za niekonstytucyjny albo uchyli poszczególne przepisy noweli.
Doprowadzi to do konieczności powtórzenia procesów karnych od samego początku i w konsekwencji do przedawnienia się szeregu przestępstw, które mogłyby zostać prawidłowo osądzone, gdyby nie zaczęto pospiesznie grzebać przy Kodeksie karnym. Za to wszystko zapłacimy my.
Smutne jest to, że dokumenty, które wydaje Trybunał, nie są wyrokami (prezes została mianowana z błędami proceduralnymi, a w części składów orzekających zasiadają osoby niebędące sędziami TK). Smutne jest też to, że przy obecnym tempie pracy Trybunału, na "orzeczenie" będziemy trzeba poczekać wiele, wiele miesięcy.
Najsmutniejsze jednak jest to, że prezydent nie zdobył się na odwagę przeciwstawienia się swojej macierzystej formacji i wyrzucenia tej legislacyjnej katastrofy prosto do kosza. Andrzej Duda, choć łamie notorycznie Konstytucję, na pewno jako prawnik wie, jak bardzo ta ustawa jest zła.
Tomasz Janik - adwokat, członek Pomorskiej Izby Adwokackiej w Gdańsku, doktorant Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. Prowadzi kancelarię adwokacką w Gdyni.