Grzegorz Wysocki: Wszystkie gry i zabawy Kaczyńskiego, Dudy oraz reszty chłopaków z rządu [LIVE z piaskownicy]
W teorii rzecz dotyczy spraw fundamentalnych, zmian ustrojowych oraz "dobra milionów Polaków". W praktyce – oglądamy live z piaskownicy, w której wyrośnięci i udający polityczną dojrzałość (ba, odgrywający role mężów stanu!) chłopcy z niebywałą zapalczywością naparzają się łopatkami po głowach, bo nie mogą się dogadać, jak podzielić między sobą władzę nad poszczególnymi fragmentami podwórka.
W co gra Kaczyński? O co chodzi Andrzejowi Dudzie i czy zrozumiał swój błąd? Kto kogo zdradził? Kto komu przebaczy? Czy Ziobro i Macierewicz toczą otwartą wojnę z prezydentem? Od kilku tygodni – co najmniej od momentu zawetowania dwóch sądowych ustaw przez prezydenta – tego rodzaju pytania spędzają sen z powiek publicystom, komentatorom i wszelkiej maści "medialnym analitykom". Jesienny sezon ciągnącego się od lat serialu rozkręca się w najlepsze.
Czy to rzeczywiście najistotniejsze obecnie pytania w polskiej polityce i – co za tym idzie – publicystyce? Czy od odpowiedzi na nie zależy dosłownie WSZYSTKO? Nie bardzo. Cała ta rozgrywana na naszych oczach "dyskusja", publiczna wymiana zdań i ciosów w wywiadach i innych wystąpieniach medialnych, w bardzo niewielkim stopniu dotyczy pryncypiów, a w bardzo dużym – osobistego poczucia krzywdy, kompleksów, ambicji i łopatologicznej gry o tron.
Trzeba zadowolić "miliony Polaków"
Oczywiście, zarówno Dudzie, jak Kaczyńskiemu i Ziobrze, chodzi o "miliony Polaków" oraz "realizowane woli większości". O ich dobro i pomyślność, o godne ich traktowanie, by mogli żyć długo i szczęśliwie w kraju prawa i sprawiedliwości. To na dobrą sprawę bodaj jedyna rzecz, która łączy wszystkie ostatnie wywiady z Kaczyńskim, Dudą czy Ziobrą – podkreślanie, że idzie o lepsze jutro rodaków. By żyło się lepiej, wszystkim. No, może oprócz "nadzwyczajnych kast" w rodzaju sędziów czy adwokatów, którym życzyć należy jak najgorzej.
Poza tymi rytualnymi gwarancjami polepszenia losu "milionów Polaków" dostajemy obszerny, choć dość subtelny, katalog rozbieżności i różnic. Trwa walka, choć wszyscy jej uczestnicy zaprzeczają, jakoby brali w niej udział. Zestaw przytyków, podkopów, uszczypnięć i dyplomatycznych uników zaprezentowany przez rządzących (tudzież przez ich doradców odpowiedzialnych za autoryzację wywiadów) wydaje się naprawdę imponujący, a umiejętność czytania między wierszami jest nieodzowna.
Wojna, której nie ma i pokój, którego nam trzeba
Jaka wojna na górze? Jaki konflikt polityczny? Nikt – Duda, Kaczyński, a w mniejszym stopniu także Ziobro i Kaczyński – nie ma pojęcia o co chodzi. Mowa co najwyżej o "drobnych różnicach zdań", "nieporozumieniach", "pewnych rozbieżnościach zdań".
Prezydent Duda: "W mojej ocenie teraz właśnie trwają działania o charakterze konstruktywnym". Jarosław Kaczyński: "Rozbieżności są jedynie skutkiem paru niefortunnych okoliczności". Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta, podkreśla również, że dalsza współpraca prezydenta z PiS będzie się dobrze układać: "zgodnie z regułami naszego systemu politycznego", w ramach którego "trzeba uprawiać politykę konsensualną między głową państwa i większością parlamentarną".
Zobacz także: Duda kontra Kaczyński
Jak nietrudno się domyślić, choć o żadnej wojnie i konflikcie teoretycznie nie ma mowy, każdej ze stron zależy na zakończeniu owej nieistniejącej wojny i owego nierozpętanego konfliktu. To zupełnie jak z plemienną wojną polsko-polską, której końca od lat domagają się w warstwie deklaratywnej jej główni uczestnicy i twórcy, a więc politycy i dziennikarze. Wszyscy chcemy końca sporów i nieporozumień, wszyscy zgodnie marzymy, by zakopać wojenny topór i wszyscy jesteśmy za zgodą i miłością. Oficjalnie. I w przypadku "drobnych nieporozumień" pomiędzy Kaczyńskim, Dudą, Ziobrą i Macierewiczem dokładnie tak samo.
A pod spodem...
Gdy czytać wypowiedzi i deklaracje wyżej wymienionych między wierszami - po odsączeniu waty słownej i dyplomatycznych uników – oprócz zgodnej chęci do poprawiania losu "milionów Polaków", dostajemy fundamentalne różnice, skrajne, choć tłumione, emocje oraz bratobójczą walkę o władzę.
Każda ze stron wskazuje innych winnych (nigdy samego siebie). Każda sugeruje, że ich miłość i dobro jednak nie są nieskończone (Kaczyński: "Zrobimy wszystko, by utrzymać jedność, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku"). I wreszcie każda ze stron idzie w zaparte, przekonując odbiorców (owe "miliony Polaków"), że chodzi wyłącznie o dobro Polski, o zmianę ustroju, o naprawę wymiaru sprawiedliwości, o modernizację polskiej armii etc. etc.
Od dłuższego czasu konflikt polityczny, który obserwujemy, nie jest już cywilizowaną debatą na temat pryncypiów, tylko coraz mniej poważną przepychanką, w której kompleksy zderzają się z ambicjami, a personalne niechęci z markowanymi próbami porozumienia. Nawet Andrzej Duda, w którym jeszcze chwilę temu mogliśmy pokładać pewne nadzieje co do przekroczenia tego rodzaju ograniczeń i charakterologicznych słabości, również – z chwilą zaprezentowania swoich projektów ustaw – udowodnił, że nie można jego deklaracji traktować zbyt serio. Jeżeli ktoś miał tutaj jeszcze jakieś złudzenia, musiał się z nimi ostatecznie pożegnać.
Krótko mówiąc: daliśmy się wciągnąć w oglądanie spektaklu prosto z piaskownicy, w której chłopcy bawią się w najlepsze, sypiąc sobie piasek w oczy i udając, że to wiatr tak niefortunnie zawiewa. Chłopcy bawią się i nie zważają na to, że dawno już przestało być śmiesznie. A my obserwujemy relację z tej post-politycznej "debaty", tę docu-soap udającą serial polityczny, w którym głównym i właściwym wątkiem od dawna są sami gracze i ich zabawy, a nie żadne tam sprawy fundamentalne, zmiany ustrojowe czy – tym bardziej – dobro "milionów Polaków". I co gorsza - chyba przywykliśmy, że tak to musi wyglądać.
Grzegorz Wysocki, WP Opinie
_Korzystałem m.in. z wywiadów opublikowanych na łamach "Do Rzeczy", "Sieci Prawdy" i "Gazety Polskiej". _
*Grzegorz Wysocki *- szef WP Opinie. Wcześniej m.in. wydawca strony głównej portalu oraz redaktor działu WP Książki. Dziennikarz, krytyk literacki, były felietonista "Dwutygodnika". Publikował m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Dużym Formacie", "Tygodniku Powszechnym", "Polityce" i "Książkach". Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Jagiellońskim.