Frankenstein był Polakiem
Sztuczny człowiek, ożywiony kabalistycznym zaklęciem, wziął się z polskiej ziemi. Podobnie mogło być z innym przerażającym monstrum - Frankensteinem.
"'Dziecko', które w zamierzeniu potworem wcale być nie powinno. Miało przynieść światu postęp, sobie - szczęście, a swemu twórcy - sławę. Stało się jednak inaczej. Zszyta ze zwłok, ożywiona ludzka hybryda była tak niekształtna i odrażająca, że wszyscy od niej stronili, a w osamotnionym nieszczęśniku zrodził się gniew, który skierował przeciw swemu twórcy. (...) Tę historię grozy zawdzięczamy Mary Wollstonecraft Godwin, która wpadła na pomysł powieści 'Frankenstein, czyli nowoczesny Prometeusz' podczas swoistego konkursu artystycznej bohemy latem 1816 roku w willi Diodati nad Jeziorem Genewskim.
Co siedziało w głowie Mary, że stworzyła tak przerażającą historię? Czy coś przeżyła, coś ją zainspirowało poza gotyckimi opowieściami grozy? Na pewno była zorientowana w tym, co działo się wówczas w nauce. Popularne były eksperymenty z 'galwanizmem', czyli energią elektryczną. Skoro udka nieżywych żab kurczyły się pod wpływem impulsu jak żywe, to - jak zastanawiała się Mary w przedmowie książki - 'może również martwe ciała da się ożywić?'
Shelley napisała, że w willi Diodati towarzystwo raczyło się rozmaitymi opowieściami grozy, pochodzącymi z różnych stron Europy. Jedna z nich mogła pochodzić z miasta Frankenstein. Do 1945 roku taką nazwę nosiły dzisiejsze Ząbkowice Śląskie. W XVII wieku doszło we Frankenstein do afery ze zwłokami. Informacje o niej przetrwały w kronice 'Annales Frankostenenses', w kazaniach tamtejszego pastora Heinnitza oraz w gazecie 'Newe Zeyttung' z Augsburga. Sprawa wyglądała następująco: kiedy w 1606 roku wybuchła w mieście epidemia dżumy, władze przeprowadziły śledztwo, podczas którego ustaliły, że to miejscowi grabarze rozprzestrzeniali zarazę, skuszeni wizją krociowych zysków. Wykopywali oni trupy ofiar dżumy, a potem podrzucali kawałki zwłok i spreparowany z nich proszek - do domów niezarażonych mieszkańców. Grabarze i ich wspólnicy stanowili wyjątkowo odrażającą bandę, której nawet monstrum Frankensteina nie dorównywało" - zdradza autor.