Bruncz o rozliczeniu Kościoła z przypadkami pedofilii: "Episkopat gra na czas?"
Prezentacja katalogu ze statystycznymi danymi osób seksualnie wykorzystywanych przez duchownych – to główny punkt zapowiedzianego na czwartek spotkania przedstawicieli Konferencji Episkopatu Polski z mediami. Trudno się spodziewać przełomu, bo będzie to najprawdopodobniej dokument z informacjami zebranymi z diecezji. A więc takimi, które zostały w dużej części opisane przez media.
Mało prawdopodobne jest przedstawienie informacji nie tyle o samych księżach czy zakonnicach, którzy dopuścili się aktów przemocy seksualnej na nieletnich, ale przede wszystkim o biskupach, którzy ponoszą moralną i kanoniczną odpowiedzialność za czyny popełnione przez ich podwładnych.
Póki co sprawa wygląda tak, że polscy biskupi – jako ciało zarządzające – pochylają się z bólem i troską nad problemem, wypowiadają się i ważą słowa tak, jakby problem był przez nich jedynie administrowany lub duszpastersko przetwarzany. Biorąc pod uwagę wydarzenia w Australii – wyrok skazujący kard. George’a Pella, procesy przeciwko hierarchom we Francji, Niemczech, Ameryce Południowej i Północnej – Polska jawi się jako kraj, w którym problem pedofilii dotyczy jedynie niższego kleru i zakonnic, a biskupi urzędowo wyrażają żal, ubolewanie i odprawiają nabożeństwa ekspiacyjne.
Chyba nikt nie uwierzy, że w tak dużym kraju jak Polska, z tak liczną hierarchią, problem miałby nie dotyczyć samych biskupów, którzy ponoszą przecież pierwszorzędną odpowiedzialność za zło przemilczane, zatuszowane i brak zadośćuczynienia ofiarom. Brak rzetelnego raportu – bo trudno za takowy uznać zlepek linków i doniesień prasowych przedstawiony z hukiem przez Fundację Nie Lękajcie się – stanowi realną przeszkodę w odpowiedzialnym przepracowaniu kwestii pedofilii w Kościele rzymskokatolickim. Oczywiście, sprawa ma szerszy wymiar, dotyczy nie tylko środowisk kościelnych, ale także innych aspektów, o których mówił papież Franciszek podczas watykańskiego spotkania biskupów.
Zobacz - ks. Paweł ks. Rytel-Andrianik: "Kościół absolutnie potępia pedofilię"
Można jednak odnieść wrażenie, że szerokie zarysowanie problematyki wykorzystywania dzieci jawi się niekiedy jako narracja, która ma przykryć to, co jest powodem oburzenia, zgorszenia i wściekłości w wielu krajach świata. Trzeba mieć świadomość, że episkopat to mężczyźni w różnym wieku z różnymi doświadczeniami, różnymi wrażliwościami, a co za tym idzie kierowane przez nich diecezje różnie podchodzą do problemu walki z pedofilią. Jak stwierdził Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny Więzi, w sprawie widać Kościoły różnych prędkości i dotyczy to nie tylko zagranicy, ale też Polski.
Skoro odpowiedzialność za eskalację kryzysu ponoszą biskupi nie tylko w roli bezpośrednich sprawców, ale także jako współwinowajców, którzy dysponowali narzędziami, aby sprawom nadać właściwy bieg, to trudno oczekiwać, że są właściwym gremium, by rzetelnie zmierzyć się z problemem.
Przypadki Australii, Irlandii, Niemiec i Francji pokazują, że jedynie zewnętrzna, wolna od hierarchicznych nacisków komisja jest w stanie mówić bez ogródek o trudnych sprawach. W czwartek przekonamy się, czy obrady KEP w Warszawie są realnym krokiem na drodze ku naprawieniu zła i ukarania winnych, czy grą na czas, ugaszeniem pożaru rozpalonym przez "Kler” i doniesienia medialne z procesów wytaczanym hierarchom.
Nie jest też tak, że w Polsce nie dzieje się nic dobrego w temacie. Owszem dzieje się, a to za sprawą świeckich katolików, którzy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, o czym świadczy inicjatywa "Zranieni w Kościele” – telefon wsparcia dla osób dotkniętych przemocą seksualną w Kościele.
Projekt prowadzony przez Klub Inteligencji Katolickiej w Warszawie, Laboratorium „Więzi” oraz Fundacje Pomocy Psychologicznej Pracownia Dialogu to kropla w morzu potrzeb, ale jest też konkretnym i realnym dowodem na tym, że nie biskupami stoi Kościół, a świeccy nie muszą być tylko statystami i wykonawcami biskupiej woli.