Bitwa jutlandzka - największe starcie pancerników w historii
31 maja 1916 roku na wodach Morza Północnego rozpoczęło się starcie pomiędzy flotami Wielkiej Brytanii i Niemiec, zwane bitwą jutlandzką. Były być może bitwy morskie, w których brało udział więcej marynarzy, ale bitwa jutlandzka była zwieńczeniem wieluset lat rozwoju floty liniowej. Po raz pierwszy - a także po raz ostatni - stanęło naprzeciwko siebie tak wiele pancerników - pisze dr Tymoteusz Pawłowski w artykule dla WP.
Bitwa jutlandzka - jak chyba żadne inne wydarzenie - była zwieńczeniem XIX wieku: wieku pary i żelaza, ale także stulecia pychy. Narzędzia, których użyto do walki - pancerniki - były efektem XIX-wiecznej rewolucji w technice i przemyśle. Jej owocem był rewolucyjny brytyjski pancernik HMS "Drednought". HMS - to zwyczajowe określenie brytyjskich okrętów: His (Her) Majesty Ship - Okręt Jego (Jej) Królewskiej Mości. Niemcy mieli podobne oznaczenie: Seiner Majestät Schiff - Okręt Jego Cesarskiej Mości. Od tej chwili "drednotami" nazywano wszystkie okręty zbudowane tak jak on. HMS "Drednought" miał - oprócz turbin, radiostacji, precyzyjnych celowników, przeliczników artyleryjskich i potężnego pancerza - artylerię główną składającą się z dziesięciu tylko, ale za to potężnych dział kalibru 12 cali, czyli 305 mm.
HMS "Drednought" rozwijał prędkość 21 węzłów - czyli blisko 40 km/h - mógł więc doścignąć każdy pancernik przeciwnika, a następnie zdemolować go salwami ważących blisko 400 kg pocisków. Mógł to zrobić z bezpiecznej dla siebie odległości - dzięki doskonałym przyrządom optycznym potrafił celować na odległość kilkunastu kilometrów, a dzięki przelicznikom artyleryjskim - precyzyjnie zadawać ciosy. Pocisk osiągał cel po kilkudziesięciu sekundach, w czasie których okręt przeciwnika mógł przepłynąć blisko pół kilometra. HMS "Drednought" był potężnym okrętem: długim na 160 metrów, szerokim na 25, o wyporności blisko 22 tys. ton, a jego maszyny miały moc 22,5 tys. KM.
Wyścig zbrojeń
Zwodowany w 1906 roku HMS "Drednought" zrewolucjonizował wojnę morską, ale sprawił jednocześnie, że wszystkie stare pancerniki stawały się bezużyteczne. Royal Navy - Królewska Flota imperium brytyjskiego - była do czasu zbudowania HMS "Drednought" najpotężniejszą, a teraz musiała zbudować jak najwięcej drednotów w jak najkrótszym czasie. Konkurenci Brytyjczyków - szczególnie Niemcy - postanowili im bowiem dorównać. Rozpoczął się wyścig zbrojeń, w którym prowadzili Brytyjczycy wynikiem 22 do 13. Jednak w 1912 roku parlament niemiecki przyjął Ustawę Morską, która - dzięki przyznanym funduszom - pozwalała flocie niemieckiej na wodowanie 4 pancerników na każde 5 wybudowanych dla Royal Navy. Taki stosunek sił oznaczał, że po odesłaniu pancerników do pilnowania brytyjskiego imperium kolonialnego, na Morzu Północnym pomiędzy Niemcami a Anglią będzie panował równowaga sił. Co więcej, niemieckie pancerniki - inaczej niż brytyjskie - miały walczyć blisko własnych baz, dzięki czemu można było budować je solidniej,
oszczędzając na wygodach dla załogi i zapasie paliwa.
Ustawa Morska z 1912 roku okazała się wyrokiem śmierci dla Cesarstwa Niemieckiego. Brytyjczycy nie mogli sobie pozwolić na przegranie wyścigu zbrojeń na morzu, bowiem istnienie Wielkiej Brytanii - państwa wyspiarskiego - zależało od panowania nad wodami. Odpowiedzią Londynu było zawiązanie ściślejszych sojuszy. Brytyjczycy umówili się z Paryżem, że francuskie okręty zastąpią okręty Royal Navy na drugorzędnych morzach. Następnie Brytyjczycy czekali jedynie na okazję do wszczęcia wojny przeciwko Niemcom.
Okazja nadarzyła się latem 1914 roku, gdy Rosja zagroziła Austriakom i Niemcom wojną. Niemiecka strategia obronna była równie irracjonalna co ich polityka, tak więc pierwszym krokiem w wojnie przeciwko Rosji było zaatakowanie Francji poprzez terytorium neutralnej Belgii. Gwarantem belgijskiej niepodległości byli Brytyjczycy, którzy wystąpili przeciwko Niemcom. W tym momencie los Cesarstwa Niemieckiego był już przesądzony, a jego upadek - ze szlakami handlowymi zablokowanymi przez brytyjskie okręty - kwestią czasu. Niemiecka Ustawa Morska z 1912 roku upadek ten przyśpieszyła, bowiem pieniądze przeznaczono na nikomu niepotrzebne okręty, zamiast na bardzo potrzebne dywizje i pułki armii lądowej.
Rozstrzygnięcie na morzu
W czasie I wojny światowej niemieckie pancerniki bezużytecznie stały w portach. Nie ruszyły nawet do walki, aby uniemożliwić przerzucenie na kontynent Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego (dzięki jego obecności Francuzom udało się obronić Paryż w 1914 roku). Wyjście na pełne morze było dla niemieckich okrętów skrajnie niebezpieczne: czyhały tam miny, okręty podwodne, szybkie torpedowce i cała brytyjska Grand Fleet - "Wielka Flota" - składająca się najnowszych drednotów. Niemiecka flota pancerników - Hochseeflotte, czyli "Flota Pełnego Morza" - w akcji brała udział raz na kilka miesięcy tylko po to, żeby podkreślić swoje istnienie i trzymać w szachu Brytyjczyków. Typowym zadaniem bojowym było wyjście pancerników na Morze Północne i ostrzelanie portowych miast Anglii. Nie dawało to żadnego efektu militarnego, przekonywało jednak cywilizowany świat, że Niemcy są barbarzyńskim Hunami, strzelającymi do bezbronnych cywilów.
SMS Seydlitz po bitwie jutlandzkiej fot. Wikimedia Commons
Dowództwo Hochseeflotte postanowiło wykonać podobną akcję na przełomie maja i czerwca 1916 roku. Ze względu na awarie i remonty - paradoksalnie po stronie brytyjskiej HMS "Drednought" również przechodził remont i nie wziął udziału w bitwie - była ona kilkukrotnie przekładana.
99 niemieckich okrętów wyruszyło z portów 30 maja 1916 roku. Wśród nich - oprócz kilkudziesięciu krążowników, niszczycieli i mniejszych jednostek - było 16 drednotów, 6 przeddrednotów (czyli starszych pancerników sprzed 1906 roku) oraz 5 krążowników liniowych. Całością sił dowodził admirał Reinhard Scheer, a admirał Franz von Hopper dowodził I Grupą Rozpoznawczą. W jej skład wchodziły przede wszystkim krążowniki liniowe, czyli drednoty, które osiągały dużą prędkość (w zamian za to miały gorszy pancerz i słabsze armaty).
Brytyjczycy dowiedzieli się o niemieckich zamierzeniach dzięki wywiadowi radiowemu. Wysłali więc na przechwycenie Niemców niemal wszystkie siły Grand Fleet: 151 okrętów, w tym 28 drednotów i 9 krążowników liniowych. Na jednym z pancerników służył późniejszy król Jerzy VI, ojciec królowej Elżbiety II. Admirał John Jellicoe dowodził Grand Fleet, a admirał David Beatty - eskadrą krążowników liniowych. Niemcy również dowiedzieli się o ich marszu - raportowały o nim okręty podwodne.
Bitwa
Pierwsze strzały padły 31 maja 1916 roku o 14.29. Bitwę zaczęły siły lekkie - krążowniki i kontrtorpedowce, starające się rozpoznać siły wroga. Brytyjczycy wysłali również w powietrze samolot rozpoznawczy, ale - jak to często bywało w pierwszych latach lotnictwa - meldunek lotnika nie dotarł do dowództwa. Wymiana ognia pomiędzy pancernikami rozpoczęła się o 15.48. Krążowniki liniowe admirała Hippera otworzyły ogień do krążowników liniowych admirała Beatty'ego znajdujących się ponad 14 km od nich. Więcej szczęścia mieli Niemcy i po kilkunastu minutach celnym trafieniem w komory amunicyjne wysadzili w powietrze krążownik liniowy HMS "Indefatigable". Po kilku minutach podobny los spotkał siostrzaną HMS "Queen Mary". Na obu pancernikach zginęło ponad 2200 ludzi.
Pomimo strat admirał Beatty utrzymał kontakt bojowy z nieprzyjacielem przez ponad dwie godziny, do czasu dotarcia na pole bitwy sił głównych obu flot. Admirał Reinhard Scheer widząc słabość Hochseeflotte, zdecydował się na odwrót. Wysłane w pościg siły admirała Beatty'ego straciły kolejny krążownik liniowy - HMS "Invincible" - ale nie zdołały zatrzymać Niemców.
Nadchodzący zmrok i podnosząca się mgła wprowadziły zamieszanie w obydwu flotach i Grand Fleet natknęła się na niemieckie pancerniki. Po raz drugi Niemcom udało się uciec - tym razem dzięki poświeceniu krążowników liniowych Hippera. Jego okręty miały wiele szczęścia oraz bardzo mocną konstrukcję i - pomimo licznych trafień - uszły z pola walki. Przez kilka nocnych godzin obie floty płynęły obok siebie, na południe. Dla Niemców było to fatalne rozwiązanie - Brytyjczycy odcinali ich od baz i rankiem nastąpiłby pogrom Hochseeflotte.
W takiej sytuacji Admirał Scheer postanowił przebijać się przez linie brytyjskie. Aby ułatwić sobie zadanie, rzucił do ataku na Grand Fleet trzy grupy torpedowców. Tylko jedna zdołała go przeprowadzić - zresztą z mizernym skutkiem. Druga grupa nie zauważyła okrętów brytyjskich i "zagubiła" się na pełnym morzu, a trzecia - została ostrzelana przez własne okręty. Jednak ponownie Niemcy mieli więcej szczęścia i jeszcze w nocy udało im się przemknąć pomiędzy brytyjskimi pancernikami. Jedynie tuż nad ranem został zauważony pancernik SMS "Pommern" (ten przeddrednot był bliźniakiem osławionego okrętu "Schleswig-Holstein", który także brał udział w tej bitwie). SMS "Pommern" został zniszczony w wyniku wybuchu magazynu amunicji, a wraz z nim na dno poszło blisko 900 ludzi. Niemcy musieli porzucić również bardzo ciężko uszkodzony krążownik liniowy SMS "Lützow", udało im się jednak osiągnąć bezpieczne wody.
Porażka
Bitwa była zakończona. Ale kto wygrał? Dyskusja o tym toczy się od blisko stu lat. Niemcy ponieśli mniejsze straty: 2 pancerniki, 9 mniejszych okrętów i 2,5 tys. zabitych. Brytyjczycy stracili 2 pancerniki, 11 mniejszych okrętów i 6 tys. zabitych. Po obu stronach w bitwie było zaangażowanych 105 tys. marynarzy. Taktycznie również był to sukces Niemców: nie dali się zniszczyć silniejszym Brytyjczykom. Z drugiej jednak strony Hochseeflotte nie zrealizowała wyznaczonego jej zadania: nie tylko nie wykazała swojej technicznej wyższości nad Grand Fleet, ale nawet nie ostrzelała angielskich portów. Po bitwie obie strony ogłosiły zwycięstwo, a dowódcy zostali odznaczeni najwyższymi orderami. W 1919 roku admirał Beaty dostał również tytuł para oraz premię w wysokości 100 tys. funtów szterlingów. Pieniądze miały wówczas inną wartość - stanowiło to równowartość około 25 mln dzisiejszych złotówek.
Strategicznie i politycznie była to jednak porażka Niemców. Ich flota - budowana za ogromne pieniądze - była bezużyteczna. Po kolejnych dwóch latach wojny okazało się także, że spartańskie warunki panujące na niemieckich okrętach srogo zemściły się na Niemcach. Załogi podniosły bowiem bunt przeciwko oficerom, co stało się symbolem końca I wojny światowej i początku rewolucji, która obaliła cesarza Wilhelma II.
Cesarstwo Niemieckie po I wojnie światowej przestało istnieć, tak samo jak przestała istnieć Hochseeflotte. Jej najpotężniejsze okręty sprowadzono do brytyjskiej bazy w Scapa Flow, gdzie 21 czerwca 1919 - na tydzień przed podpisaniem haniebnego dla Niemców traktatu wersalskiego - została zatopiona przez własne załogi.
dr Tymoteusz Pawłowski dla Wirtualnej Polski