Andrzej Duda swoim wetem otworzył dla opozycji worek prezentów. Może ich nie zmarnują
Oczywiście najważniejsze w wecie Andrzeja Dudy jest zatrzymanie złych zmian w sądownictwie. Ale nie można lekceważyć politycznego wymiaru tej decyzji. Opozycja przemawia w triumfalnym tonie, i rzeczywiście tym razem nie jest to robienie dobrej miny do złej gry.
Andrzej Duda zaskoczył. Po kilku dniach protestów prezydent zdecydował się zawetować błyskawicznie przyjęte przez parlament ustawy wywracające do góry nogami system sądownictwa w Polsce. Konsekwencje są poważne nie tylko jeśli chodzi o system prawa w Polsce, ale także o scenę polityczną.
I. Opozycja coś wygrała
"Wreszcie", chciałoby się dodać. Przez dwa lata po wyborach opozycja nie miała szczęścia - udało się zorganizować kilka dużych manifestacji, ale to w żaden sposób nie naruszyło monolitu PiS. Po części także dlatego, że wykazywała niebywały talent do przykrywania swoich niedużych sukcesów różnego kalibru wpadkami. Przez kryzys związany z ustawami o sądach opozycji udało się przebrnąć stosunkowo sprawnie, bez większych wpadek.
Ale aby nie zapanował tam triumfalizm trzeba zauważyć, że obywatelski sprzeciw odbywał się w dużej mierze bez opozycji i wbrew niej. Pierwsze manifestacje i marsze organizowały stowarzyszenia sędziów i niewielkie organizacje obywatelskie, trzymające się z dala od polityki. Dopiero po kilku dniach liderzy partyjni zauważyli, że i oni mogą coś na tym ugrać, zorganizowali więc w czwartek wiec przed Pałacem Prezydenckim. Ale gdy ten się skończył, demonstranci przeszli przed Sejm, gdzie już liderów partii nie było na scenie.
II. Dogodny finał
Weto Andrzeja Dudy przyszło w dobrym dla opozycji momencie. Wciąż jeszcze udawało się mobilizować ludzi do protestowania, kolejne demonstracje wyglądały potężnie. Ale przecież takiego stanu nie udałoby się utrzymać w nieskończoność. Bez nowych bodźców mobilizacja by słabła, za to zwiększałoby się niebezpieczeństwo wpadki czy po prostu głupich zachowań (jak podczas grudniowego protestu w Sejmie). Dzięki decyzji PAD opozycja może powiedzieć, że protesty wygasły, bo udało się zatrzymać demolkę.
III. Merytoryczna opozycja
Ogromną szansą dla opozycji będą prace nad nową ustawą o Sądzie Najwyższym i nową ustawą o Krajowej Radzie Sądownictwa. Z PiS i okolic słychać "teraz to Duda wziął na siebie odpowiedzialność za reformę" i wszystko wskazuje na to, że to właśnie prezydent będzie gospodarzem prac nad ustawą. Jeśli zgodzi się na udział opozycji w tym procesie, Schetyna, Petru i Kukiz zyskają możliwość przedstawiania swoich wniosków i propozycji.
A nawet jeśli prezydent postanowi ograniczyć konsultacje do środowisk sędziowskich i prawniczych, partie opozycyjne będą przedstawiały swoje propozycje opinii publicznej I liczyły, że choć część z nich zostanie przez głowę państwa uwzględniona. To będzie szansa na pokazanie, że pomysł opozycji na przyszłość jest nieco bardziej wysublimowany i złożony niż tylko "Nie dla PiS".
IV. "Spróbujmy znowu"
Przez lata jednym z ulubionych powiedzonek prawicy było "presja ma sens". Używano go, gdy PO wycofywała się z niepopularnego pomysłu, albo gdy jakaś firma przepraszała za nastąpienie prawicy na odcisk. Teraz "presja ma sens" pojawia się w wypowiedziach polityków PO i Nowoczesnej. Sprawa weta na pewno będzie przypominana przy kolejnych wezwaniach do protestów. Schetyna i Petru będą powtarzać "wtedy nam się udało, uda się i teraz".
V. Wojna w PiS
Ale największą radość u liderów opozycji wzbudza piękna dla nich perspektywa: możliwy konflikt między Andrzejem Dudą a Jarosławem Kaczyńskim i PiS. Część żelaznego elektoratu już odsądziła prezydenta od czci i wiary. Jeśli równie ostra będzie odpowiedź Jarosława Kaczyńskiego, wypracowana podczas narady w centrali partii, konflikt może stać się ostrym starciem.