Porządek panuje w Warszawie
Komendant Armii Krajowej gen. Tadeusz "Bór" Komorowski zdając sobie sprawę z niewielkich szans na pełne powodzenie powstania i potencjalnych wysokich strat wśród cywilów, wstrzymuje rozkaz o jego rozpoczęciu. Armia podziemna ma pozostać w głębokiej konspiracji, nawet w przypadku wkroczenia Sowietów. Jednie część oddziałów otrzymuje polecenie, by wyjść ze stolicy i poza miastem kontynuować akcję "Burza".
Tymczasem Niemcy, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, wzywają wszystkich mężczyzn w Warszawie do przymusowych robót fortyfikacyjnych na rubieżach Warszawy. Dowództwo AK, aby nie zadrażniać napiętych stosunków z okupantem i nie demaskować swych podziemnych konspiracji, wydaje rozkaz, żeby nie sprzeciwiać się niemieckiemu nakazowi. W rezultacie ogromna część żołnierzy ląduje na dalekich przedpolach miasta pod lufami niemieckich karabinów. Gdy budowa umocnień się kończy, większość trafia do obozów koncentracyjnych, a część jest rozstrzeliwana na miejscu.
Hitlerowcy zamieniają polską stolicę w Festung Warschau, na którą naciera Armia Czerwona. W wyniku oblężenia ginie 40 tys. warszawiaków. Miasto pada jednak bardzo szybko, wyzwalane przez 1 Armię Wojska Polskiego.
Ceną bierności armii podziemnej jest paraliż konspiracji w stolicy. Tych żołnierzy AK, którzy nie zginęli w niemieckich obozach, czeka scenariusz znany ze wschodnich terenów Polski - rozbrojenie i aresztowanie przez Sowietów. Podobny los spotyka w końcu również przedstawicieli państwa podziemnego, z komendantem Borem-Komorowskim na czele. Podstępnie zwabieni pod pozorem rozmów, aresztowani, a następnie przetransportowani do Moskwy, kończą w sowieckich więzieniach. Armia Krajowa i Rada Jedności Narodowej przestają istnieć.