Zatrzymanie Doroty Rabczewskiej. Tomasz Janik: nie tak prędko z tym linczem
Wczorajsze zatrzymanie Doroty Rabczewskiej nie tylko wstrząsnęło plotkarskimi serwisami, ale również przeniknęło do mainstreamowych mediów. Czterogodzinna wizyta policjantów w mieszkaniu piosenkarki (czy właściwie dwugodzinna, bo podobno przez pierwsze dwie godziny stróże prawa stali pod drzwiami czekając na wpuszczenie ich do środka), transport do prokuratury, następnie przedstawienie zarzutów - wszystko to wygląda jak początek medialno-prawnego serialu, który może trwać bardzo długo. Celebrytka w futrzanej czapce wprowadzana do budynku prokuratury zawsze świetnie się sprzeda.
Perypetie Rabczewskiej z wymiarem sprawiedliwości miały już wcześniej miejsce, nigdy jednak nie chodziło o kwestię tak poważną. W środę bowiem piosenkarka usłyszała zarzuty (uwaga, trudny cytat!) nakłaniania wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami bezpośrednich wykonawców, również objętych zarzutami, do zmuszania Emila H. do określonego zachowania, poprzez kierowanie wobec niego gróźb bezprawnych (art. 18 § 2 k.k. w zw z art. 191 § 1 k.k.) oraz wywierania przy użyciu groźby bezprawnej wpływu na Emila H. jako świadka i oskarżyciela w postępowaniach, w których stroną jest Dorota R (art. 245 k.k.). Piosenkarka nie przyznała się do winy i złożyła wyjaśnienia.
Medialne show
Chociaż za popełnienie takiego czynu grozi kara nawet do pięciu lat więzienia, to przeciwników piosenkarki czy całkowicie bezinteresownych hejterów wszelkiej maści muszę rozczarować: droga od postawienia zarzutów do prawomocnego skazania jest długa i wyboista, nie mówiąc już o wymarzonym przez część osób „wsadzeniu do więzienia” (o co przy obecnych, coraz bardziej liberalnych przepisach kodeksu karnego, nie jest wcale łatwo). O ile pełnomocnik pokrzywdzonego Emila H. Roman Giertych zapowiada, że w sądzie będzie walczyć o zmianę kwalifikacji prawnej czynu na poważniejszy (wymuszenie rozbójnicze w ramach zorganizowanej grupy przestępczej), o tyle nie wiemy, czy faktycznie się to uda.
Doda zatrzymana przez policję. Jest oświadczenie jej byłego partnera:
Jako adwokat jestem ostatnią osobą, która wypowie się na temat meritum sprawy znając ją tylko z doniesień medialnych, niemniej wydaje się zaskakujące, że organy ścigania wybrały taką formę działania (z dowozem do klienta), zamiast wystosować pisemne zaproszenie. Czyżby zachodziła obawa ucieczki bądź ukrycia się podejrzanej? Nie sądzę. Na ewentualne ustalenie wspólnej linii obrony też było wystarczająco dużo czasu. Natomiast jeśli chodziło tylko o zrobienie medialnego show, to zadanie zostało wykonane i to nawet z nadwyżką.
Restrykcyjne środki
Na postawieniu zarzutów i przesłuchaniu jednak się nie skończyło - prokurator zastosował wobec podejrzanej środki w postaci dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z osobami, które w tej sprawie posiadają status podejrzanych oraz z pokrzywdzonym, jak też zakaz opuszczenia kraju i poręczenie majątkowe w kwocie 100 tyś zł. Jak na przestępstwo zagrożone stosunkowo niską karą środki te są dość restrykcyjne, jednak należy pamiętać, że zarzut dotyczy popełnienia przestępstwa umyślnego (czyli takiego, które dokonano celowo, a nie w sposób nieumyślny, jak np. wypadek samochodowy). Oczywiście piosenkarce przysługuje prawo odwołania się od tej decyzji, z którego być może skorzysta.
Dorota Rabczewska nie straciła rezonu i po opuszczeniu prokuratury rozpoczęła ofensywę w mediach społecznościowych. Oczywiście żadna sprawa karna to nic przyjemnego, ale skoro nawet sama zainteresowana podchodzi do sprawy z dystansem, tym bardziej przydałby się on wszystkim gorącym głowom, które już widzą ją w więziennym drelichu.
I chociaż piosenkarka nie jest zupą pomidorową, żeby wszyscy ją lubili, to nawet jej przeciwnicy powinni pamiętać, że w kwestii winy wypowie się niezależny sąd, i to pewnie nieprędko. Zresztą, nawet w razie ziszczenia się czarnego scenariusza, z pomocą może przyjść prezydent, uruchamiając swoje ułaskawieniowe kompetencje w podziękowaniu za słynny kawałek tortu wręczony mu rok temu na jednej z gal.
Tomasz Janik dla WP Opinie
Tomasz Janik - adwokat, członek Pomorskiej Izby Adwokackiej w Gdańsku, doktorant Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. Prowadzi kancelarię adwokacką w Gdyni (http://tomasz-janik.pl/).