"Zależy mi na tym, żebyś się fascynowała". Dlaczego mężczyźni tak pragną, by ich penis był gwiazdą
- W moim gabinecie zjawiali się heteroseksualni mężczyźni gotowi na seks z gejem, tylko po to, żeby zobaczyć w jego oczach zachwyt swoim członkiem – mówi Andrzej Gryżewski, seksuolog, psychoterapeuta, współautor książki "Sztuka obsługi penisa".
Zawsze miałam wrażenie, że mężczyźni żyją ze swoimi penisami w lepszej komitywie niż kobiety z waginami. A pan udowadnia w "Instrukcji obsługi penisa", że jest odwrotnie.
Mężczyźni nie czują do swoich penisów czułości. On ma przeć do przodu i dziesiątkować zastępy wroga. Powinien robić to, co mężczyzna mu każe. U kobiet jest inaczej. Traktują swoje waginy bardziej po partnersku. Jeżeli nie chcą uprawiać seksu, pytają siebie, co się dzisiaj takiego stało? Może dlatego, że pokłóciłam się z partnerem albo byłam przeciążona w pracy? A może, że dzieci dały dzisiaj w kość? Kobieta ma świadomość, że to wszystko rzutuje na seksualność. Mężczyzna jest przekonany, że kiedy jest zezłoszczony czy sfrustrowany, to lepiej będzie funkcjonował w seksie, bo będzie mógł się w seksie wyżyć.
Ale w czasie dojrzewania mężczyźni lepiej się dogadują ze swoją seksualnością niż kobiety.
Tak. Gdybyśmy mieli użyć metafory jeźdźca (głowa) i członka (koń) to w wieku dojrzewania – czyli w okresie automatyzmu seksualnego w wieku 16-25 lat – penis prowadzi głowę. Wielu mężczyzn wybiera wtedy dostępne seksualnie partnerki, niekoniecznie muszą być one gwiazdami emocjonalności i inteligencji. Dostępna seksualnie oznacza dla mężczyzny, że jest i fajna i mądra. Po 25 roku życia ten schemat się zmienia: szukają fajnej i mądrej, jeździec przejmuje kontrolę nad koniem. A koń zaczyna się buntować. Mężczyźni tracą kontakt z penisem, bo myślą, że jak głowa go przekona: "Chodź, będzie fajnie", to wszystko pójdzie zgodnie z planem. Ale tak nie jest. Czasami fizjologia, niewyspanie, zmęczenie, emocje przeszkadzają w tym, żeby penis posłuchał głowy.
U kobiet zrozumienie waginy przychodzi z czasem. U mężczyzn – jak widać – czas gra na niekorzyść.
Seksualność kobiety to taki mustang, który pojawia się, znika i trzeba coraz bardziej się do niego zbliżać, szukać go, próbować oswoić. Wtedy seksualność będzie coraz bliżej kobiecej głowy i jazda będzie coraz bardziej przyjemna. Im więcej kobieta poświęci roboczogodzin na poznanie seksualności, tym będzie miała do niej łatwiejszy dostęp. Mężczyzna do jej seksualności – także. Oboje na tym skorzystają.
Penis jest w dzisiejszych czasach przeceniany czy niedoceniany? Moim zdaniem nastąpiła swoista fetyszyzacja penisa. Przez afirmację seksu oralnego?
Penis jest widoczny i nie ma co do tego dyskusji, że jest wdzięczniejszym obiektem do podziwiania, a nierzadko i wyśmiewania. Pochwa jest schowana, głównie widać łechtaczkę i wargi sromowe. To jest jeden argument za fetyszyzacją. Drugi – pornografia zdecydowanie pomija seks oralny waginy. To sporadyczne sytuacje. Za to seksu oralnego w stronę mężczyzny na pewno nie brakuje. Jest on promowany jako normatywna seksualność.
Co ciekawe, po przeczytaniu mojej poprzedniej książki ("Jak facet z facetem", współautor Przemysław Pilarski - red.) zjawiali się w moim gabinecie heteroseksualni mężczyźni z zaskakującym pytaniem: czy gdybym uprawiał seks z gejem, to on zachwyciłby się bardziej moim członkiem niż partnerka? Byli gotowi współżyć z innym mężczyzną…
… żeby zobaczyć tę fascynację?
Tak. Wiedzieli, że ich partnerka nie da rady okazać takiego entuzjazmu. Niewiarygodne. Sporo rozczarowań spotyka mężczyzn randkujących na Tinderze. Spotykają się z dziewczyną, cali podekscytowani, zdejmują spodnie, oczekują aplauzu. A on się nie wydarza. Kobieta przekręca głowę, uśmiecha się. Ale nie wypuszcza fajerwerków, nie gra na bębnie na wiwat, nie uderza w fanfary. Zawód. Inny mężczyzna powie: "Ale ty masz dużego" albo pocieszy: "Masz małego, ale grubego". Na pewno od mężczyzn jest dużo większa informacja zwrotna.
Filmy pornograficzne przekonały mężczyzn, że jedyną naturalną i pożądaną reakcją kobiety na widok członka jest rzucanie się na niego z entuzjazmem i stymulowanie z różnych stron?
Tak, oglądanie i zachwyt. Gdy w życiu realnym tego nie ma, mężczyźni są rozczarowani.
Co potem mówili? Że doświadczyli zachwytu?
Tak, doświadczyli. Niektórzy wstawiali zdjęcia swojego członka na portale gejowskie i dostawali dużo komentarzy: "Stary, ale ty masz szczęście, natura cię tak obdarzyła, masz dobre geny” albo „z takim sprzętem to możesz podziałać”.
Po co facetom zachwyt? To atawistyczne?
U wielu mężczyzn wielkość członka jest tożsama z samooceną. Im większy członek, tym większa pewność siebie.
Czy własna akceptacja siebie i swojego penisa może zastąpić akceptację partnerki, która średnio się penisem zachwyca? Czy spotkał Pan mężczyznę, który byłby w pełni zadowolony z akceptacji partnerki? Czy to jest w ogóle możliwe?
Dobrą ma pani intuicję. Mężczyźni szukają uznania z powodu wydumanego kompleksu małego członka. Uważają, że członek jest niewystarczający i szukają lustra. Delegują zachwyt na zewnątrz – jeśli nie partnerka, to może ktoś inny? Może jakaś inna kobieta albo jakiś inny mężczyzna? Spotkałem wielu mężczyzn, którzy dostają akceptację od partnerki. Niektórzy z nich mają poczucie, że to nie wystarczy. Że to nie wszystko. Że oni potrzebują fascynacji, nawet nadmiarowej. To tak nie działa i muszą się z tym pogodzić. Albo, jeśli to dla nich jest ważne, niech poproszą partnerkę: zależy mi na tym, żebyś się fascynowała.
Czemu kobiety nie pragną zachwycania się swoją pochwą?
To ciekawe i smutne. Kobiety nie pragną zachwytów. Wystarcza im… akceptacja. Wśród najpopularniejszych zabiegów medycyny estetycznej wśród kobiet jest resekcja warg sromowych i… wybielanie odbytu. Mężczyźni tego nie robią. W resekcji warg sromowych większych chodzi o to, żeby wagina przypominała pochwę młodej kobiety. To smutny przejaw patriarchalizmu. Na szczęście wiele kobiet akceptuje swoją seksualność. Gorzej z ciałem. Jeżeli kobieta przytyje pół kilo - ma poczucie, że przytyła 15 kilogramów. To często od razu wpływa na jej pewność siebie. Ma poczucie, że partner w trakcie seksu wszystko zauważy. A on nie zauważa, bo sam przytył 5 kilo i czuje się dalej z tym dobrze.
I nie widzi swojego penisa. Byłam kiedyś na koncercie Peaches, kanadyjskiej wokalistki, mocno epatującej seksualnością w ogóle. Miała sztucznego penisa. Nie pamiętam przypadku (może Marylin Manson), żeby mężczyźni na scenie pokazywali swoje zafascynowanie pochwą.
Kłaniamy się Zygmuntowi Freudowi, którego portret wisi na ścianie. Dużo mówił o zazdrości o penisa. Ale dziś wiadomo, że to nie o penisa chodzi. Chodzi o łatwiejsze męskie życie, a nie o to, że coś jest nie tak z kobiecym ciałem. Wielu mężczyzn osiągając męskość musi udowodnić dwie rzeczy: że nie są gejami, nie są kobietami.
W książce mówi pan też, że częściej mężczyzna powie o swoim członku „kutas” niż kobieta wyrazi się niecenzuralnie o swojej waginie.
Bo według tego sposobu myślenia członkiem trzeba manifestować złość, dynamikę. I można partnerkę w seksie nazwać „suką”, a członka można nazwać kutasem. To jest wpisane w repertuar seksu u mężczyzny, że można się komunikować przez złość.
Zawsze tak było czy się tego nauczyliśmy?
Kanał komunikacji poprzez złość był i jest bardzo aprobowany społecznie.
A jak się czuje penis w świecie przepełnionym pornografią?
Czuje się sflaczały, zalękniony, smutny, przerażony.
Niewystarczający.
Niewystarczający, słaby, zagubiony. Jak rybka Nemo w oceanie pełnym rekinów, wielorybów, delfinów.
Jak się czuje wagina w świecie przepełnionym pornografią?
Też jest zalękniona. Przyjrzyjmy się, co kreuje pornografia. Przekonanie, że wagina jest do fistingu, że można do niej włożyć rękę, całą z pięścią, aż po łokieć. Wagina ma być jakimś poligonem doświadczalnym dla penisów i możliwością wykazania się. Większość pornografii nie zakłada partnerstwa w seksie, tylko raczej masturbowanie się waginą. Mężczyźni w filmach pornograficznych stymulują waginy z taką złością, że można by powiedzieć: za co on jej tak nienawidzi. Wygląda, jakby wagina miała zostać starta w pył. Wiele kobiet od razu by się wycofało z takiego seksu.
Nie ma tam czułości.
Zdecydowanie nie. Wagina w pornografii może się czuć zalękniona z realnego lęku przed bólem, wykorzystaniem, użyciem. Jaki jest przekaz gangbangów (gangbang - grupowy seks, w którym jedna osoba odbywa jednocześnie bądź po kolei stosunek seksualny z co najmniej trzema partnerami, oni zaś nie mają kontaktów seksualnych ze sobą nawzajem – przyp. red.)? Ze każdy penis zaliczył już tę waginę. To nie jest miły i dobry przekaz.
Co by Pan powiedział mężczyznom? Jak mają się obchodzić ze swoimi penisami? Z czułością i uważnością? Jak mają zmienić swoje do nich uczucia?
Wydaje mi się, że najlepiej by było, gdyby do penisów dochodzili poprzez swój największy narząd seksualny, czyli przez mózg. Nie patrzyli na nie w takim odcięciu i przez pryzmat udowodnienia czegoś komuś czy sobie. Nie przez pryzmat używania tego penisa. Jeżeli słyszą od partnerki, że chciałaby seksu, to niech ich nie zalewa zimny pot strachu. Niech sprawdzą, co się u nich dzieje, czy mają w ogóle ochotę, czy nie. Niech nie zmuszają się do seksu, nie ładują w siebie viagry i viagropodobnych rzeczy z internetu. Będą się mocno dziwili, że jak kiedyś poznają kobietę atrakcyjną, ale też akceptującą, wyrozumiałą, to nagle droga do seksu będzie się otwierała. Ciekawe, dlaczego. Może przez tę akceptację? Bezpieczeństwo i akceptacja to dla większości mężczyzn niesamowity afrodyzjak. Tylko, że nie mogą wydelegowywać tej akceptacji na zewnątrz w postaci nowej kochanki. Nie, mężczyźni akceptację własnego ciała, w tym penisa, powinni zbudować w sobie. Wtedy wszystko się zmieni.
*Andrzej Gryżewski. * Psycholog, seksuolog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny. Założyciel Gabinetu CBTseksuolog.pl Współautor bestsellera "Sztuka obsługi penisa". Miłośnik squasha i dalekich podróży.
Krystyna Romanowska. Dziennikarka i pisarka, autorka cyklu rozmów z Prof. Zbigniewem Lwem Starowiczem. Interesuje się seksualnością, psychologią społeczną i socjologią.