Tomasz Raczek: wpadka najważniejszym wydarzeniem tegorocznych Oscarów
W nocy z niedzieli na poniedziałek odbyła się 89. ceremonia wręczenia Oscarów. Swoją opinią na temat wydarzenia podzielił się z Wirtualną Polską krytyk filmowy Tomasz Raczek. Jego zdaniem w tym roku wygrała prawda.
Zapytany o wpadkę, do której doszło przy wręczaniu nagrody dla najlepszego filmu, odpowiedział, że ma ona charakter symboliczny. Jego zdaniem wygrał film, który pokazuje prawdę – taką, której niekoniecznie byśmy chcieli.
- Uważam, że wpadka z wręczeniem Oscara dla najlepszego filmu producentom „La La Land” zamiast producentom „Moonlight” była najlepszym i najważniejszym wydarzeniem tegorocznych Oskarów, ponieważ dzięki tej sytuacji zobaczyliśmy pod mikroskopem, w takim ogromnym skrócie, to, co się dzieje na świecie, w Hollywood – podkreślił.
- Miała być biała bajka eskapistyczna, czyli ucieczkowa, bajka o tym, że szczęście jest możliwe - nawet jeśli osiągnięte za cenę miłości, to jednak możliwe. Zobaczyliśmy, że Hollywood działa, że fabryka snów działa, że Ameryka jest fabryką snów, i że generalnie, pomimo że świat się zmienia, to ciągle w zasięgu ręki jest to, o czym wszyscy marzymy. Tymczasem okazało się, że to właśnie nie za ten film przyznano Oscara, tylko za film, który jest dokładnym rewersem tej bajki. Jest czarną i ponurą bajką jak antyczna tragedia grecka. Nie jest to biała bajka z białymi ludźmi, tylko czarna bajka z Afroamerykanami , którzy wypełniają ten film. To jest bajka o tym, że spełnianie marzeń jest niemożliwe, że szczęście jest niemożliwe i że nawet jeśli zdarza się miłość, to i tak nie da się jej zrealizować, a świat jest ponury i pełen przemocy. Choć jest w nim poezja, to jest to poezja, która doprowadza do zawału serca i do ścisku serca. Okazuje się, że ten film wygrał i taka jest też prawda. Może chcielibyśmy białej bajki, ale jesteśmy na przełomie epok, przeżywamy cezurę i po drugiej stronie tej cezury na razie obowiązuje kolor czarny – zaznaczył.
Raczek odniósł się również do wyników w innych kategoriach. - Właściwie nie zaskoczyło mnie to, że Casey Affleck dostał Oskara za pierwszoplanową rolę w filmie „Manchester by the sea”, bo bardzo mu tego życzyłem i uważam , że to była najlepsza rola. Choć miał bardzo trudną sytuację, bo rozpętano przeciwko niemu bardzo szeroko zakrojoną akcję, mającą uniemożliwić mu otrzymanie nagrody - wyciągnięto sprawy obyczajowe przeciwko niemu sprzed wielu lat – to słusznie ją otrzymał. Cieszę się, że nagroda za działania artystyczne nie ma nic wspólnego z innymi kontekstami, bo tak być powinno, sztuki z życiem nie należy mieszać - mówił krytyk.
Ocenił również grę najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Zdaniem Raczka Emma Stone, choć jeszcze nie osiągnęła poziomu Meryl Streep, to i tak jest bardzo zdolna. - Nagroda dla Emmy Stone jest tak naprawdę wybudowaniem takiej bramy triumfalnej dla nowej najgorętszej gwiazdy Hollywoodu. Kilka lat temu coś takiego zrobiono dla Jennifer Lawrence. Teraz jest Emma Stone, czyli kolejna najgorętsza gwiazda z tego najmłodszego pokolenia, choć ma 28 lat. Naprawdę jest to wybitna aktora i właściwie za każdą rolę zasługuje na nagrodę – dodał.
Raczek skomentował również, jak jego zdaniem poradził sobie prowadzący galę Jimmy Kimmel. Jego wystąpienie polski krytyk określił jako „poprawne”. Za „nieudane” z kolei uważa wprowadzenie na galę turystów - choć jak podkreślił, jest zwolennikiem odchodzenia od tradycji. Raczek zauważył i docenia również to, że w tym roku wyróżniono wielu ciemnoskórych aktorów.