Tomasz Janik: O co chodzi prezydentowi Dudzie?
Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o IPN i zapowiedział od razu skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego. Szkoda, że nie na odwrót - skoro uważa ją za niekonstytucyjną, to po co ją podpisywać?
Niebywała wiara rządzącej partii w to, że za pomocą prawa karnego można kreować rzeczywistość i osiągać zamierzone cele również w polityce historycznej, wydaje się nie mieć granic i mogłaby być tematem na osobny felieton. Tak samo jak na osobną analizę zasługiwałoby rozważenie, czy na podstawie słynnego już przepisu uda się efektywnie ukarać jakiegoś obcokrajowca, dajmy na to obywatela USA czy Izraela. Nie sądzę.
Tym razem jednak warto się skupić na czymś innym - na zadziwiającym, chyba nie tylko dla prawników, postępowaniu prezydenta, w którym zachodzi ewidentna sprzeczność. Z jednej strony Andrzej Duda sankcjonuje swoim podpisem zmiany w ustawie (zatem w teorii uważa je za dobre, potrzebne i poprawne pod względem prawnym), by za chwilę skierować je do Trybunału Konstytucyjnego. Doprawdy, dziwna logika.
Zobacz: Prezydent podpisze nowelizację ustawy o IPN
Jeśli ustawa jest niekonstytucyjna, wystarczy ją zawetować. Jeśli nie ma pewności, czy niezgodność z ustawą zasadniczą rzeczywiście zachodzi, można uruchomić tzw. kontrolę prewencyjną i skierować ustawę do TK jeszcze przed jej podpisaniem. Jeżeli w takiej sytuacji Trybunał uzna, że jest ona legalna, wówczas prezydent nie może już skorzystać z prawa weta i musi ją podpisać.
To ostatnie rozwiązanie wydaje się korzystniejsze dla Andrzeja Dudy nawet z punktu widzenia jego interesów politycznych. W takiej sytuacji mógłby (czy nawet musiałby) podpisać ustawę z czystym sumieniem, bo przecież Trybunał nie dopatrzył się niezgodności z Konstytucją. Tymczasem, prezydent wybrał drogę okrężną, najpierw podpisując ustawę, by następnie poddać ją pod osąd Trybunału. Czy we wniosku o zbadanie konstytucyjności ustawy będzie namawiał TK do uznania, że ustawa jest zgodna z Konstytucją? Nie temu przecież służy kontrola konstytucyjności - i bez niej istnieje domniemanie, że nowa ustawa jest legalna tak długo, dopóki Trybunał jej nie zakwestionuje.
Prezydent, będący „strażnikiem Konstytucji”, jako jedyny podmiot ma prawo skierować ustawę do Trybunału, zanim stanie się ona obowiązującym prawem. Warto z tego uprawnienia korzystać, a nie prokurować stan, w którym potencjalnie niekonstytucyjne przepisy wejdą w życie już teraz i będą obowiązywać co najmniej do czasu, aż nie zbada ich Trybunał.
Tomasz Janik dla WP Opinie
Tomasz Janik - adwokat, członek Pomorskiej Izby Adwokackiej w Gdańsku, doktorant Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. Prowadzi kancelarię adwokacką w Gdyni (http://tomasz-janik.pl/).