"Wilhelm Gustloff" - 9 tys. ofiar
Jako pierwszy na dnie Bałtyku spoczął motorowiec "Wilhelm Gustloff", który nosił imię działacza NSDAP, zabitego przez żydowskiego studenta trzy lata po dojściu do władzy Adolfa Hitlera. Statek zbudowano w 1937 r. jako luksusowy wycieczkowiec i do wybuchu wojny był on dumą nazistów i narzędziem propagandy, bo w rejsy - za niewielką opłatą - wypływali robotnicy, budujący potęgę III Rzeszy. Tuż przed atakiem na Polskę "Wilhelm Gustloff" został wcielony do Kriegsmarine i najpierw transportował rannych żołnierzy, a później w Gdyni (niemieckim Gotenhafen) służył jako pływające koszary dla załóg okrętów podwodnych Kriegsmarine.
Jednostka, włączona do operacji "Hannibal", wypłynęła w swój ostatni rejs 30 stycznia 1945 r. z Gdyni. Na pokładzie było ok. 1,5 tys. żołnierzy i ponad 8 tys. cywili. Wieczorem na wysokości Łeby oświetlony statek zauważyła załoga radzieckiego okrętu podwodnego "S-13", którym dowodził kapitan Aleksander Marinesko. Trzy torpedy przesądziły o losie "Gustloffa", który zatonął w nieco ponad godzinę. Na pokładzie wybuchła panika i walka o miejsce w szalupach. Część ludzi zginęła od wybuchów torped, a ci, którzy wpadli do lodowatej wody z powodu hipotermii. Niemieckie statki, które płynęły w tym samym konwoju, uratowały tylko około 900 osób.
Na zdjęciu: "Wilhelm Gustloff" w Gdańsku we wrześniu 1939 r.