Kpt. Jerzy Sumiński, zajmujący kluczowe stanowisko oficer w wywiadzie wojskowym PRL, w czerwcu 1981 r. wykradł tajne dokumenty i pojechał z nimi maluchem do Wiednia. Tam zgłosił się do ambasady USA. Polskie służby zorientowały się w sytuacji, gdy kapitan przestał przychodzić do pracy. Zostawił nawet list z pożegnaniem dla gen. Czesława Kiszczaka.