Noc z 3 na 4 czerwca 1989 r. W siedzibie Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (NORAD) panuje spokój. Nagle rozlega się sygnał alarmowy, wskazujący na atak atomowy na terytorium Związku Radzieckiego, gdzieś w słabo zamieszkałym rejonie południowego Uralu. Początkowe podniecenie studzi jednak po chwili komunikat - to nie uderzenie jądrowe, nie ma impulsu elektromagnetycznego charakterystycznego dla wybuchu bomby atomowej. To jedynie zwykła eksplozja, choć o niespotykanej dotąd sile. Dopiero po kilku godzinach świat dowiaduje się, że w okolicy miasta Ufa doszło do największej w dotychczasowej historii katastrofy kolejowej, w wyniku której śmierć poniosło w przybliżeniu 600 osób.