10 maja. Ten dzień miał być świętem demokracji, bo tak się zwykło mawiać o wyborach. A co mamy, zamiast święta? Mamy marnej jakości kabaret na scenie politycznej i stypę po niedoszłych wyborach. I jak tam, nasi drodzy politycy (drodzy, bo dużo nas kosztujecie)? Dobrze się z tym czujecie?