Minęło ćwierć wieku od końca zimnej wojny, a Zachód i Rosja znów mają na pieńku. Tym razem, przynajmniej po jednej stronie, widać dość wyraźnie, że stawką jest geopolityka, a nie ideologia. Zachód na wiele sposobów wspierał demokratyczne ruchy w obszarze posowieckim, z entuzjazmem przyjmując kolejne "kolorowe" rewolucje, które wymieniły dyktatorów na bardziej elastycznych liderów - przy czym nie wszyscy okazali tymi oddanymi demokratami, za których się podawali.