Znajoma opowiedziała mi, że kilkanaście lat temu przewinęła się w okolicach jednego z programów organizowanych przez Krzysztofa Sadowskiego. Dziewczęta między sobą miały mówić, że "na pana Krzysztofa trzeba uważać”. Krótka kwerenda w internecie pokazuje, że takich historii opowiadano więcej. Latami. Teraz znalazły się w mediach. Ale jakoś, jak na ciężar tematu, rachitycznie, mozolnie, nie podbijają nagłówków.