Jeśli ktoś oczekiwał po poniedziałkowym przesłuchaniu Donalda Tuska trzęsienia ziemi, niepotrzebnie robił sobie nadzieje. Kilkugodzinne maglowanie byłego szefa rządu - choć pokazało skalę amnezji na temat okoliczności wizyt w Smoleńsku - politycznie mogło przekonywać jedynie i tak przekonanych.