Albo insp. Zbigniew Maj jest czysty jak dziewica orleańska i padł ofiarą prowokacji ciemnych sił wewnątrz policji, albo był skorumpowanym gliną, który próbował usunąć z policji tych, którzy odkryli jego grzeszki. Każdy wariant jest zły - pisze Andrzej Stankiewicz dla WP o najpoważniejszej od lat wojnie policyjnych książąt i ich armii.