Dotychczas rząd rozgrywał nauczycielskie związki zawodowe w mistrzowski sposób. Ustawił ich w roli "czarnych charakterów" i bezlitośnie odbijał. A tu zonk. "Kukiełki" urwały się ze sznurka. Rząd o zmianach w oświacie będzie rozmawiał sam ze sobą. Ewentualnie z "S" - sami krewni i znajomi królika.