Zwyczajem jest, że z okazji Święta Dziękczynienia, wypadającego co roku niedaleko rocznicy tragicznej śmierci Johna F. Kennedy'ego, amerykański prezydent albo składa wieniec na cmentarzu w Arlington, albo proklamuje coś w sprawach ważnych dla kraju, albo nakłada porcje indyka w przytułku dla biednych, albo niespodziewanie odwiedza żołnierzy w dalekiej bazie wojskowej. Tak przynajmniej było kiedyś. Teraz żyjemy w epoce Trumpa.