Sławomir Sierakowski: PiS zawsze było obciachem. A PO? Zdaniem Kazimierza Kika nadal czuje się upokorzone
Platforma Obywatelska zaprosiła do debaty Prawo i Sprawiedliwość, które z kolei stawia warunki. Jak wypadają w dyskusji? Sławomir Sierakowski ("Krytyka Polityczna") zaznaczył, że nie widzi "zakiwania się" PO. "Śmieszny, obciach do kwadratu" - tego sformułowania użył natomiast w odniesieniu do PiS. Nie zgodził się z nim prof. Kazimierz Kik (Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach). - Platforma jest dobra w dyskutowaniu, gadaniu. PiS jest skuteczny w działaniu - podkreślił.
Sierakowski w #dzieńdobryWP ocenił, że PO "idzie za ciosem", o czym świadczy wzrost poparcia w sondażach. - Platforma mówi: siądźmy do debaty, a PiS widać, że się miga. To jest znaczące i widzą to też wyborcy - stwierdził.
Publicysta zwrócił też uwagę na wyniki sondy WP. - Ona pokazuje, że chociaż Schetyna nie jest politykiem ani najładniejszym, ani najlepiej mówiącym, ani takim, który ma jakieś oczywiste atuty, wygrywa z Kaczyńskim w cuglach - powiedział.
Zwrócił uwagę, że Platforma miała konkretną odpowiedź na pytanie o program "500 plus": dla wszystkich dzieci. Przypomniał też, że lider PO Grzegorz Schetyna od początku namawiał do głosowania za tym rozwiązaniem. - Jest przynajmniej w tym konsekwentny - mówił Sierakowski.
Według niego PiS, unikając debaty, "straci kolejne procenty" w sondażach. - Nie kompromituje się już codziennie, tylko dwa razy dziennie - stwierdził. - Najgorsza w polityce jest śmieszność. (...) PiS był zawsze obciachem - dodał.
Jako przykład podał sprawę Amber Gold. - Posadzono tam młodą, niedoświadczoną w polityce posłankę, która zrobiła karierę, bo jest córką słynnego polityka, który zginął w katastrofie smoleńskiej - powiedział o Małgorzacie Wassermann Sierakowski. Wspomniał przy tym o wezwaniu przez nią Sławomira Nowaka, który z kolei odpowiedział jej na Twitterze. - To było śmieszne. Przejdzie do historii tak jak słowa Małgorzaty Błachowiak o skarpetkach czy o poziomych korytarzach. Tak się przegrywa w polityce - podsumował.
Działania zamiast słów?
Inaczej pozycje PiS-u i PO widzi prof. Kazimierz Kik. Jego zdaniem debata nie ma sensu, ponieważ "cały czas kręciłaby się w kręgu mniej więcej 20 proc. Polaków, elit". - Po co gadać, jeśli nie zgadzamy się tak czy owak? Z góry i z natury rzeczy opozycja powiedziała, że jest na nie. W takim wypadku gadanie lub wzywanie do gadania jest rodzajem sabotażu, czyli osłabiania woli działania rządzących - tłumaczył Kik.
- Platforma miała 8 lat po to, aby udowodnić Polakom, że jest także skuteczna w realizowaniu interesu narodowego Polaków. Wyszło tak jak wyszło. Polacy odrzucili takie gadanie - podkreślił. - Wybory w Polsce i w Europie wskazują, że duża część społeczeństwa spoza elit ma już dosyć gadania elit. PO chciałaby gadać dalej i zagadać rzeczywistość i politykę - dodał.
Zwrócił też uwagę, że opozycja sama określiła się jako "betonowa", a Tusk, którego Kik nazwał "wielkim klasykiem w dziedzinie gadania", sam powiedział, że jeśli ktoś ma wizję, powinien udać się do psychiatry. Zdaniem Kika takie podejście oznacza "gadanie dla gadania" i "wyklucza możliwość strategicznego myślenia". Jak zaznaczył, na pokazanie Polakom oferty jest miejsce w kampanii wyborczej.
Co jego zdaniem ma zrobić Platforma? Podkreślił, że nie powinna przeszkadzać władzy w rządzeniu i pozwolić jej przeprowadzić reformy. Opozycja powinna się nauczyć i zrozumieć, dlaczego przegrała, i rozejrzeć się po Europie - mówił. Jego zdaniem od momentu "klęski wyborczej" czuje się upokorzona i nie potrafi przyjąć tego do wiadomości.
- W całej Europie inne grupy społeczne chcą uczestniczyć w grze, nie w gadaniu. Opozycja powinna przemyśleć sposób na budowanie dobra wspólnego w Polsce - dodał.