Shashi Tharoor: Prohibicja w Indiach - szczyt hipokryzji
Władze Kerali powinny były wiedzieć, że ich stan nie może obejść się bez szeroko dostępnego i mocno opodatkowanego alkoholu. Niemal natychmiast pracę straciło 20 tys. pracowników barów i destylarni w stanie, który i tak zmaga się z wysokim bezrobociem. Straty ponieśli także operatorzy turystyczni, bo wielu turystów zamiast Kerali wybrało Goa lub Sri Lankę. Połowa rezerwacji na organizowane tam konwencje została anulowana - pisze Shashi Tharoor. Artykuł w języku polskim ukazuje się wyłącznie w WP Opiniach, w ramach współpracy z Project Syndicate.
W ubiegłym miesiącu, w Gopalganj w indyjskim stanie Bihar, 18 osób poniosło śmierć po spożyciu nielegalnego alkoholu, co po raz kolejny podkreśliło osobliwy związek pomiędzy moralnością i tragedią w Indiach. Ofiary zatrucia zmarły, bo w kwietniu, w ramach moralistycznej krucjaty, w Bihar ustanowiono drakońskie prawo zakazujące sprzedaży, posiadania i konsumpcji alkoholu. To zdecydowanie nie pierwszy raz, kiedy taki zakaz nie kończy się dobrze.
W kraju, gdzie narodowym bohaterem jest otoczony aurą świętości Mahatma Gandhi, który uważał alkohol za czyste zło, jego picie zawsze miało złe konotacje. Indyjska konstytucja w swoich Zasadach Przewodnich zachęca obywateli do działań zmierzających do prohibicji, a instytucje państwowe nie podają alkoholu nawet na państwowych bankietach i oficjalnych przyjęciach. Cztery spośród 29 indyjskich stanów (Bihar, Gudźarat, Manipur i Nagaland) oraz jedno terytorium związkowe (Lakszadiwy) próbują obecnie wprowadzić całkowitą prohibicję.
Ale utrzymanie takiej polityki prohibicji wielokrotnie okazywało się w Indiach trudne. W Manipur, w 2002 roku odwołano zakaz w pięciu wyżynnych okręgach, gdzie spożywanie alkoholu jest wielowiekową lokalną tradycją. Lakszadiwy spod zakazu wyjęły niezamieszkaną wyspę, gdzie ośrodkowi turystycznemu pozwolono prowadzić bar. Kiedy byłem dzieckiem, w ówczesnym Bombaju prohibicji nie podlegały osoby z zaświadczeniem lekarskim o alkoholizmie (zamożni prezesi firm robili wtedy wszystko, by zostać uznani jako alkoholicy).
Stan, który najlepiej ilustruje zarówno atrakcyjność jak i pułapki takiego moralizmu jest Kerala, której władze w 2014 r. oznajmiły wprowadzenie częściowego zakazu sprzedaży alkoholu w celu osiągnięcia całkowitej prohibicji w ciągu 10 lat. Zamiast tego, zakaz ten od tej pory tylko ulegał erozji.
Jako nadmorski stan, Kerala od dawna miała reputację turystycznego raju - czego podstawą bez wątpienia było całe morze dostępnych miejsc do libacji. Przed zakazem, Kerala wyróżniała się jako stan o najwyższym spożyciu alkoholu per capita. Ale w Indiach, gdzie prohibicja jest popierana przez wiele segmentów elektoratu, politykom jest szczególnie trudno oprzeć się moralistycznej pokusie poprawiania swoich współobywateli.
Dlatego władze Kerali zakaz przyjęły. I na początku wiele osób go poparło. Wpływowe kościoły chrześcijańskie pochwaliły decyzję, podobnie jak chrześcijańskie partie polityczne. Poparcie muzułmańskich przywódców Kerali, w tym ówczesnego koalicjanta w rządzie Indyjskiej Związkowej Ligi Muzułmańskiej, było równie głośne. Należące do klasy robotniczej kobiety mające dość patrzenia, jak ich mężowie przepijają swoje miesięczne pensje, także poparli zmiany, podobnie jak tradycjonaliści, Gandhianie i inni moraliści, których w Indiach nie brakuje.
Zakazowi nie sprzeciwiła się żadna osoba publiczna, która miała jakiekolwiek znaczenie w Kerali. Każdy polityk, który byłby skłonny, żeby to zrobić wiedział, że zostałby natychmiast splamiony reputacją gorliwego wyznawcy złego alkoholu, agenta "alkoholowej mafii", szlajającego się po barach wroga dobrych, porządnych gandhyjskich wartości.
Ale istniały dobre powody, aby sprzeciwiać się zakazowi - powody, które nie miały nic wspólnego z religią, moralnością czy alkoholizmem. Wpływy z akcyzy na alkohol stanowią 22 proc. wpływów budżetowych, które umożliwiają utrzymanie hojnych programów socjalnych w Kerali, która odznacza się najlepszymi wskaźnikami rozwoju społecznego w Indiach. Kolejne 26 proc. wpływów pochodzi z turystyki, która z pewnością również oberwałaby rykoszetem.
Co więcej, duża część gospodarki Kerali zależy od dynamicznych sektorów usług i wiedzy. Przyciąganie talentów i inwestycji z zagranicy byłoby znacznie trudniejsze, gdyby prohibicja wpłynęła na jakość życia w stanie (informatycy w Bangalore, w sąsiednim stanie Karnataka, masowo odwiedzają miejscowe bary i puby po długich godzinach w pracy).
Władze Kerali powinny były wiedzieć, że ich stan nie może obejść się bez szeroko dostępnego i mocno opodatkowanego alkoholu. Ale i tak zaczęły wprowadzać tę politykę w życie.
Niemal natychmiast pracę straciło 20 tys. pracowników barów i destylarni w stanie, który i tak zmaga się z wysokim bezrobociem. Straty ponieśli także operatorzy turystyczni, bo wielu turystów zamiast Kerali wybrało Goa lub Sri Lankę. Połowa rezerwacji na organizowane tam konwencje została anulowana. A firmy z branży informatycznej, które zamierzały przenieść się do czystej, zielonej i przyjaznej technologiom Kerali zgłosiły swoje obawy w związku z polityką prohibicji.
Nie minęło dużo czasu zanim rząd Kerali zdecydował, że prohibicja będzie dotyczyć tylko alkoholi ciężkich, a zamknięte bary mogą zostać otwarte na nowo jako lokale z winem i piwem. Ale to nie wystarczyło by uratować rządzących przed klęską w czerwcowych wyborach stanowych, które wyniosły do władzy komunistów, którzy obiecali dokonać rewizji dotychczasowej polityki prohibicji i zamiast zakazów, skupić się na akcjach edukacyjnych przestrzegających przed złymi skutkami alkoholu.
Kerala zatem nie zmierza już w kierunku katastrofy w imię ratowania ludzi przed nimi samymi. Ale sprawy nigdy nie powinny zajść tak daleko jak zaszły, biorąc pod uwagę doświadczenia prohibicji w innych stanach, gdzie spadające wpływy budżetowe i wzrastająca przestępczość (w tym przemyt, unikanie podatków i nielegalna produkcja alkoholu) zmusiły władze do ich odwołania. Cztery stany - Andhra Pradesh, Haryana, Mizoram i Tamil Nadu - zrezygnowały ze swoich polityk prohibicyjnych.
Oczywiście, nie wszyscy tracą na prohibicji. Kiedy władze Kerali po raz pierwszy ogłosiły plany o jej wprowadzeniu, TASMAC, producent alkoholu z sąsiedniego Tamil Nadu, natychmiast zapowiedziały zamiar otworzenia serii nowych sklepów wzdłuż stanowej granicy, aby sprostać popytowi keralskich konsumentów. Innymi słowy, wpływy z akcyzy zamiast do skarbca Kerali, zasilały budżet Tamil Nadu.
Zakazywanie alkoholu w Indiach okazało się gospodarczo wyniszczające. A mimo to politycy nadal używają obietnic wprowadzenia prohibicji, aby zapewnić sobie głosy. Kiedy na początku roku ogłoszono wybory w Tamil Nadu, premier stanu ogłosiła, że opowiada się za przywróceniem prohibicji. Ale kiedy wygrała wybory, zaczęła dyskretnie wycofywać się z tej retoryki.
Mój świętej pamięci ojciec często mówił:"Indie to nie tylko największa na świecie demokracja; to też największa na świecie hipokryzja". Sądzę, że możemy za to wypić.
Shashi Tharoor - był Podsekretarzem Generalnym ONZ, indyjskim Ministrem ds. Rozwoju Zasobów Ludzkich i Ministrem Spraw Zagranicznych. Obecnie zasiada w indyjskim parlamencie i jest szefem Stałego Komitetu Parlamentarnego Spraw Zagranicznych. Jest autorem książki "Pax Indica: India and the World of the 21st Century".
Copyright: Project Syndicate, 2016